Niebywałego odkrycia dokonano na szczycieńskim złomowisku. Wśród żelastwa leżała płyta nagrobna burmistrza Szczytna sprzed ponad 100 lat.

Historia na złomowisku

- Zauważyłem tę płytę, gdy złom był pakowany na samochód - mówi Kazimierz Samojluk, prezes szczycieńskiego GS-u, który skup złomu prowadzi. - Była cała utytłana w ziemi. Nie sądzę, aby trafiła do nas w efekcie kradzieży. Wyraźnie widać, że gdzieś długo leżała, bo i końce śrub są mocno zardzewiałe. Ale na literach jeszcze widać ślady pozłoty, jaką napis musiał być pokryty.

Nie jest to pierwsze historyczne znalezisko na skupie złomu. Jak wspomina Kazimierz Samojluk, kilka lat temu uratował przed przetopieniem oryginalny carski dzwonek, który umieszczany był przy końskiej uprzęży. Ile podobnych reliktów przeszłości umknęło oku osób skupujących metalowe odpady, z pewnością nikt się nie dowie.

Wróćmy jednak do nagrobnej płyty. Nie są znane jej losy, a także cmentarz, na którym spoczęła osoba, której grób płyta ozdabiała. Wiadomo natomiast kim była ta osoba. To Wilhelm Dieckmann, królewski major, kawaler Żelaznego Krzyża, urodzony 10 maja 1845 roku, zmarły 31 sierpnia 1890 i - co najważniejsze - burmistrz Szczytna. Urząd objął 10 grudnia 1887 roku i piastował go aż do śmierci. Niedługo więc władał miastem ów wojskowy. Nie jest wykluczone, że przybył do Szczytna wraz z regimentem, który "zasiedlił" koszary, oddane do użytku w 1886 roku.

Niewiele udało nam się z biografii tego burmistrza ustalić w krótkim czasie. Nie wiemy też nic o miejscu jego pochówku.

Może osoba, która oddała płytę na złom, najprawdopodobniej nawet nie wiedząc, co to jest, zdradzi nam i Czytelnikom nie tak odległe jej losy. "Kurek" czeka na informacje, a prezes Samojluk na historyków lub muzealników, których ów eksponat zainteresuje.

Halina Bielawska

2003.06.11