W Radzie Powiatu zmiany polityczne. Do kuriozalnej, lewicowo-prawicowej koalicji dołączyli ludowcy z PSL. Odłączyła się za to Samoobrona. Krzysztof Pawłowicz, jedyny jej przedstawiciel w Radzie Powiatu przestał być członkiem zarządu. Jego miejsce zajął Jarosław Matłach z PSL.

Wniosek starosty Andrzeja Kijewskiego o odwołanie Krzysztofa Pawłowicza, odczytany podczas sesji Rady Powiatu w piątek 26 września, był krótki i lakoniczny. Jego zdaniem Pawłowicz nieodpowiednio współpracuje i nie cieszy się zaufaniem. Z kim reprezentant Samoobrony źle współpracuje i czyjego zaufania nie ma - można się jedynie domyślać, bo tego starosta już nie wyjaśnił.

Historia sojuszu

Przypomnijmy, że tarcia w Zarządzie Powiatu zaczęły się z chwilą, gdy starosta zwolnił z funkcji naczelnika wydziału oświaty Andrzeja Modzelewskiego, z którym miejscowa Samoobrona wiązała duże polityczne nadzieje. Wtedy to Samoobrona złożyła oficjalne oświadczenie, w którym krytykowała starostowe poczynania bolejąc głównie nad tym, że wbrew wcześniejszym deklaracjom posunięcia kadrowe nie są z nią konsultowane, jak to jest w zwyczaju między koalicjantami. Jeden głos Samoobrony był lewicowej grupie radnych powiatowych potrzebny na samym początku kadencji, do stworzenia większościowej grupy. Na rządzenie, oprócz SLD, miała też chrapkę Ziemia Szczycieńska ze swoim kandydatem na starostę Kazimierzem Oleszkiewiczem na czele. Języczkiem u wagi było trzech radnych PSL, którzy sami niewiele mieli do powiedzenia, ale ich partyjni bonzowie - i owszem. Żądali między innymi etatowego stanowiska członka zarządu dla byłego starosty Kacpra Zimnego, na co SLD nie chciało się zgodzić. Ostatecznie więc PSL znalazł się poza układem. Teraz weń wszedł, a jego przedstawiciel zajął miejsce w Zarządzie Powiatu.

Na włoski wzór

Zanim jednak do tego doszło, najpierw odwołano, w głosowaniu tajnym, Pawłowicza. Opowiedziało się za tym 13 radnych, czterech było przeciwnych, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Wynik głosowania, a właściwie motywację Kijewskiego podsumował główny bohater:

- Tak się nie postępuje. Ludzie, którzy mają inne zdanie są dla starosty niewygodni. Zachowuje się jak premier Włoch - mówił odwołany z funkcji Pawłowicz wyjaśniając, że on takie właśnie, odmienne stanowisko w różnych kwestiach (jakich - nie powiedział) miewał.

Z "pewną dozą nieśmiałości" słowa krytyki próbował niwelować przewodniczący Mańkowski, wyrażając nadzieję, że słowa Pawłowicza mają wyłącznie subiektywny charakter.

Sam starosta do komentarza swych poczynań się nie odniósł, bo zajęty był opiewaniem walorów kandydata na nowego członka Zarządu Jarosława Matłacha, reprezentanta PSL.

- Będzie wzmacniał Zarząd w sprawach oświatowych i ogólnych - przekonywał radnych Kijewski mówiąc także, iż kandydat to młody, twórczy dyrektor szkoły podstawowej w Wielbarku.

Spośród 18 prawidłowo głosujących radnych aż 15. dało wiarę zaletom kandydata ludowców, jeden był przeciwny zaś dwóch wstrzymało się od głosu.

Radni przyjęli jeszcze rezygnację nowego członka Zarządu Powiatu z członkostwa w komisji rewizyjnej (nie wolno łączyć tych dwóch funkcji) i wprowadzili na jego miejsce Jerzego Szczepanka z SLD, dyrektora szkoły w Łatanej Wielkiej (też gmina Wielbark).

Tylko dla wtajemniczonych

Gdyby nie tajne głosowania i przydługa, bo trwająca ponad 40 minut przerwa (Zarząd Powiatu debatował jeszcze w starym składzie, ale nad czym - nie wiadomo), sesja Rady Powiatu mogłaby pobić rekord krótkości, choć tematyka wydawała się być istotna. W programie znajdowała się bowiem informacja o sytuacji w szczycieńskim szpitalu, podsumowanie wykonania półrocznego budżetu i zmiany w tymże, sprawozdanie z realizacji inwestycji i uchwała o powołaniu zakładu budżetowego pod nazwą Powiatowy Ośrodek Informacji i Promocji Turystycznej. Każdej z tych zasadniczych kwestii poświęcono kilka zaledwie zdań, a każdorazowo prelegenci więcej czasu poświęcali na wyjaśnianie zebranym dlaczego... nie ma na sesji wyjaśnień: bo radni już wszystko wiedzą, twórczo i aktywnie nad poszczególnymi tematami debatując podczas posiedzeń komisji!

Co prawda, biernie w obradach uczestniczyło dwa razy więcej gości niż radnych, ale podczas powiatowych sesji tego akurat elementu się nie uwzględnia. Może dlatego, że wśród owych gości znakomita większość to głównodowodzący powiatowymi jednostkami: naczelnicy, dyrektorzy itp., a ci mają słuchać, a nie wiedzieć. Obecny na sesji były starosta Kacper Zimny niewiele się więc o sprawach powiatu dowiedział, podobnie jak i media. Na podstawie takich sesji trudno ocenić pracę radnych, trzeba więc będzie przyjrzeć się ich aktywności podczas posiedzeń komisji.

Halina Bielawska

2003.10.01