Ponad 600 km pokonali samochodem ze Szczytna do Jakuszyc Halina Biziuk, Stefan Jankowski i niżej podpisana, by wziąć udział w XXVII NARCIARSKIM BIEGU PIASTÓW w dniu 9 marca 2003 r.

Świergotanie na Jakuszyckiej Polanie

Mająca wieloletnie tradycje i wpisana do międzynarodowego kalendarza sportowa konkurencja cieszy się niebywałym zainteresowaniem. Corocznie tysiące zwolenników narciarstwa zjawia się na JAKUSZYCKIEJ POLANIE. Na starcie obok czołowych zawodników stają również amatorzy. Ci pierwsi do biegu podchodzą ambicjonalnie - dla nich najważniejszy jest czas pokonania trasy i miejsce w klasyfikacji. Pozostali uczestnictwo traktują rekreacyjnie. Trasa, którą należy przebiec liczy 50 km. Na pokonanie takiego dystansu decydują się najlepsi; inni w zależności od sił wybierają specjalnie przygotowane, na taką ewentualność, skróty i mogą biec na 10 lub 23 km.

Komandor imprezy Julian Gozdowski, tegoroczny bieg nazwał: "ŚWIERGOTKOWYM ŚNIEŻNYM BIEGIEM PIASTÓW". Na jego komendę wszyscy zawodnicy w geście pozdrowienia unieśli nad głowy kije i uderzając nimi głośno krzyknęli: "hej". Punktualnie o godz. 10.00 kolorowy peleton stylem klasycznym pomknął przed siebie. Na czele biegli najlepsi o niskich numerach startowych, a tuż za nimi cała radośnie rozświergotana grupa o coraz wyższych numerach.

Aura nie sprzyjała narciarzom, od rana sypał, kaskadą mokrych płatków, śnieg. Białe, skądinąd urokliwe gwiazdeczki, bardzo szybko zamieniały się w mokre plamki. Po kilku kilometrach wszyscy i to bez wyjątku, byli mokrzy do przysłowiowej "suchej nitki". Ten dyskomfort sprawił, że pierwotne zamierzenia i porywy na najdłuższy dystans, w takich niesprzyjających warunkach, musiały ulec zmianie. Utrudnienie stanowiły również źle dobrane smary. Śnieg lepił się do nieodpowiednio posmarowanych nart. Mimo to czołówka szła na całość i w efekcie tor zamienił się w jedną, wielką rozdeptaną i utwardzoną drogę. Przemieszczanie po takim podłożu wymagało nie lada akrobacji. Wielu zawodników nie ustrzegło się przed kraksą, pękały kije, narty..., z rozbitych głów i nosów ciekła krew. Na szczęście ukazał się pierwszy skrót i większość amatorów wybrała powrót do mety. Dla nich wówczas zaczęła się wspinaczka do bajkowego świata. Wolno, spacerowo niczym gąski sunęli na szczyt wzniesienia. Rozmowom i serdecznym pozdrowieniom nie było końca. Tu już nie ważne było mokre ubranie, bo niepowtarzalne widoki i rychły powrót do mety pozwalały na pełną kontemplację. Biegaczom pokłon biły przebrane w ślubne suknie świerki, a górskie strumyki szeptały cichutko i wiły się wśród ośnieżonych skał. Niebywała radość i szczęście oraz doping kibiców były ukoronowaniem i dopełnieniem przygody, która właśnie dobiegła końca.

Reprezentanci Szczytna, by wziąć udział w tej niezwykłej imprezie, zdecydowali się na samochodowy maraton. Tu słowa uznania należą się Halinie Biziuk, która wzięła na siebie rolę kierowcy i znakomicie się z niej wywiązała. Wspaniale też pani Halinka radziła sobie podczas biegu. Trasę 23 km pokonała w 2 godz. 25 min. Stefan Jankowski dystans 23 km przebył w 2 godziny 30 min, niekorzystna aura nie sprzyjała zaliczeniu "pięćdziesiątki".

Niżej podpisana, namówiona do udziału w biegu przez pana Stefana i panią Halinkę - bajeczną, ale mokrą trasę, 10 km pokonała cała rozświergolona ze szczęścia w 1 godz. 45 min.

Dla Czytelników "KM"

wprost z Jakuszyc

Grażyna Saj-Klocek

* * *

W tegorocznym Biegu Piastów wystartowało 1599 zawodników nie tylko z Polski. Pierwsze cztery miejsca przypadły w udziale Czechom, piąty był Białorusin, a najlepszy wśród Polaków znalazł się na pozycji szóstej.

W biegu na 23 km wzięło udział 545 narciarzy. W tej grupie Halina Biziuk uzyskała 242. lokatę, a Stefan Jankowski - 316. 10-kilometrowy skrót pokonało 282 zawodników. Autorce, choć więcej czasu poświęcała obserwacji natury i upajaniu się widokami, udało się zająć 172 miejsce.

2003.03.12