Od początku roku szczycieńskiemu szpitalowi przybyło 700 tysięcy długu. Zobowiązania wymagalne, czyli takie, za które szpitalowi grozi sąd, zbliżają się do 1,5 mln zł. Można nie robić nic i czekać na lepszą przyszłość albo podjąć radykalne działania, np. poprzez przekształcenie w spółkę prawa handlowego. Władze powiatowe i dyrekcja placówki optują za pierwszym rozwiązaniem.

Od początku roku szczycieńskiemu szpitalowi przybyło 700 tysięcy długu. Zobowiązania wymagalne, czyli takie, za które szpitalowi grozi sąd, zbliżają się do 1,5 mln zł. Można nie robić nic i czekać na lepszą przyszłość albo podjąć radykalne działania, np. poprzez przekształcenie w spółkę prawa handlowego. Władze powiatowe i dyrekcja placówki optują za pierwszym rozwišzaniem.

Czekać, ale na co?

Głównie na nowe uregulowania prawne. W wersji mocno prowizorycznej i wstępnej znajduje się projekt nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Jego podstawowym założeniem jest generalne i odgórne przekształcenie istniejących samodzielnych zoz-ów w tzw. spółki użyteczności publicznej. Jedyne co na ten temat wiadomo to to, że mają one funkcjonować w sposób mniej więcej taki jak obecnie spółki prawa handlowego. Jak i czy w ogóle sprawdzš się "w praniu" ma wykazać pilotaż, prowadzony na terenie województw warmińsko-mazurskiego i wielkopolskiego.

- Nie ma żadnej pewności, że szpitale, które zostaną wcześniej przekształcone w zwykłe spółki prawa handlowego, będą temu pilotażowi podlegać, nie należy więc wychodzić "przed orkiestrę" - przekonuje do swej opcji dyrektor szczycieńskiej lecznicy Wojciech Glinka.

Zarząd przyklepuje

Swe propozycje, połączone z analizą aktualnej sytuacji finansowej szpitala złożył Radzie Społecznej i Zarządowi Powiatu na ich wyraźne żądanie. Było ono odpowiedzią na propozycję dyrekcji, by powiat zgodził się na zaciągnięcie przez szpital kolejnego kredytu, potrzebnego na pokrycie bieżących wydatków. Kwestie te w ostatnim tygodniu przed sesją Rady Powiatu (planowanej na 26 września) stanowiły najbardziej gorący temat dyskusji.

- Również podczas sesji będzie na ten temat mowa, ale nie przewiduję żadnej rewolucji - informuje "Kurka" wicestarosta Wiesław Szubka dodając, że Zarząd Powiatu akceptuje linię postępowania, proponowaną przez dyrektora szpitala.

Nie wszyscy wierzą w poprawność tej polityki. Grzegorz Zapadka, wójt Wielbarka i członek Rady Społecznej SP ZOZ jest za radykalnymi rozwiązaniami.

- Nie ma na co czekać. Zadłużenie na pewno się nie zmniejszy, a wręcz przeciwnie. Czekanie na mannę z nieba tylko pogorszy sytuację szpitala - powiedział "Kurkowi".

Wątpliwa przyszłość

Jako dowód starań o brakujące fundusze dyrektor Glinka wskazuje... złożenie pozwu przeciwko Narodowemu Funduszowi Zdrowia o zapłatę wypłaconych należnych pieniędzy z tytułu podwyżek płac dla personelu medycznego. Mowa tu o tzw. ustawie "203", podjętej po pielęgniarskich strajkach w 2001 roku. Wywalczyły one podwyżki płac: w pierwszej turze właśnie o 203 zł, a w drugiej, też już należnej, o dalsze 110 zł. I to pielęgniarki przede wszystkim, a tych pracuje w szpitalu blisko 200, obawiają się ewentualnego przekształcenia.

- Bo wtedy nastąpi ostra redukcja zatrudnienia, a do tego będziemy zarabiać po 500-600 zł - usłyszał "Kurek" od jednej z nich. Obecnie średnie płace pielęgniarskie w szczycieńskiej placówce wynoszą brutto niecałe 1400 zł, a więc "na rękę" o około 200-300 zł więcej, niż miałoby to miejsce w spółce.

Kilka innych szpitali w Polsce próbuje od NFZ odzyskać pieniądze wydane na podwyżki płac z ustawy "203", żadnemu się to jednak, jak dotychczas, nie udało.

- W tej kwestii sprawy szczycieńskiego szpitala będzie prowadził Michał Żemojda - informuje dyrektor Glinka dodając, że nowy radca prawny szpitala był prezesem urzędu nadzoru ubezpieczeń społecznych i współtworzył obecnie istniejący system ochrony zdrowia. - Doskonale więc zna słabości tego systemu i będzie je umiał wykorzystać w sądzie.

Po raz kolejny dyrektor zapewnia, że podoła problemom, jeśli nikt mu nie będzie przeszkadzał. Wbrew liczbom uważa, że sytuacja nie jest tak tragiczna, jakby się to mogło wydawać, bo... bardzo wiele innych szpitali w Polsce też jest zadłużonych, i to bardziej niż szczycieński. Jako przykładowe źródła ewentualnych oszczędności w wydatkach wskazuje m.in. likwidację tzw. nagród jubileuszowych, albo wprowadzenie jednodaniowych obiadów dla pacjentów. Przyznaje jednocześnie, że tym sposobem zyskać można niewiele, zaledwie 11% miesięcznych strat, jakie przynosi szpital.

Jego zadłużenie na koniec lipca sięgnęło kwoty 3,8 mln zł, z czego blisko 1,5 mln to tzw. zobowiązania wymagalne, czyli takie, o których zapłatę wierzyciele mogą się ze szpitalem sądzić. Przekształcenie w spółkę handlową powoduje, że skarb państwa umarza swoje długi, co poprawiłoby nieco sytuację finansową.

- Takie rozwiązanie jest zasadne tylko wtedy, gdy przychody jednostki co najmniej równają się z wydatkami. W przeciwnym razie spółka musiałaby w szybkim czasie ogłosić upadłość - twierdzi dyrektor Glinka dodając, że zrównania plusów i minusów szpital jeszcze długo się nie doczeka.

Halina Bielawska

2003.09.24