- Co się dzieje na Lemanach? Nie możemy dostać się na plażę! Dlaczego zlikwidowano tam parking? - pytają czytelnicy "Kurka", którzy do tej pory z chęcią przyjeżdżali nad położone blisko miasta kąpielisko. Okazało się, że Nadleśnictwo Korpele walczy w ten sposób ze śmieciami podrzucanymi mu przez turystów i mieszkańców pobliskich miejscowości.

Zaorali parkingi

Pług poszedł w ruch

Plaża nad jeziorem Lemany - z racji niewielkiej odległości od Szczytna - latem należy do najbardziej obleganych przez wielbicieli kąpieli. Do tej pory zmotoryzowani mogli przyjechać nad jezioro samochodem i zostawić go na pobliskim parkingu. Nadleśnictwo Korpele postanowiło jednak miejsce postoju zaorać.

- To już nie był parking, tylko dzikie wysypisko śmieci. Nie podjęlibyśmy takiej decyzji, gdyby chodziło o kilka butelek zostawionych przez turystów. Doszło jednak do tego, że letnicy i mieszkańcy okolicznych wsi przyczepami przywozili tu worki ze śmieciami - tłumaczy nadleśniczy Nadleśnictwa Korpele Waldemar Żebrowski.

Nadleśnictwo sprząta śmieci pozostawiane na leśnych parkingach, bo teren należy do niego. W okresie letnim przypomina to jednak walkę z wiatrakami:

- Zabieramy przyczepę śmieci jednego dnia, a następnego w tym samym miejscu znajdujemy kolejne worki. Wywóz i dostarczenie ich na wysypisko w Linowie kosztuje nas rocznie 30 tys. zł. Zaoranie parkingu okazało się bardzo skutecznym sposobem także na utrzymanie czystości na plaży. Śmieci jest tam teraz dużo mniej, bo nie można tam wjechać i zostawić odpadów czy umyć samochodu - przekonuje zastępca nadleśniczego Marek Dzieżyk.

Sam sprzątał

Decyzja nadleśnictwa oburzyła tych, którzy często korzystali z uroków kąpieli w pobliskim jeziorze. Miłośnik nadlemańskiej plaży Walerian Kogut tak bardzo upodobał sobie te miejsce, że podczas każdej wizyty sam zaprowadzał tam porządki.

- Sprzątałem śmieci, zawiadamiałem nadleśnictwo, gdy jacyś "dzicy ludzie" zniszczyli ogrodzenie. Serce mnie boli, gdy widzę te zaorane pole, przez które trudno dostać się do jeziora - żali się Walerian Kogut.

Nadleśniczy Żebrowski odpowiada, że na plażę wciąż można dostać się piechotą, rowerem lub motorem. Jednak i to okazuje się kłopotliwe:

- Próbowałam dostać się na plażę, ale przez bruzdy, które pozostawił pług nie można przejechać rowerem - narzeka członkini szczycieńskich "Kręciołów" Grażyna Saj-Klocek.

Przypadek nie wyjątkowy

Problem wywozu śmieci podrzucanych przez turystów dotyczy nie tylko Leman. Nadleśnictwo Korpele zlikwidowało z tego powodu większość swoich parkingów położonych przy najczęściej uczęszczanych drogach.

Inne nadleśnictwa radzą sobie z tym problemem nie posuwając się do tak radykalnych kroków.

Nadleśnictwo Jedwabno próbowało urządzać zasadzki na ludzi, którzy podrzucają śmieciowe "kukułcze jajo". Zdarzało się przyłapać na gorącym uczynku letnika, ale...

- Następnego dnia znajdowaliśmy w tym samym miejscu jeszcze więcej śmieci i to w dodatku w porozrywanych workach. Pewnie ktoś próbował się w ten sposób na nas zemścić - opowiada nadleśniczy Stanisław Słaboń.

Leśnicy z Wielbarka wywożą z parkingów 10-15 worków dziennie. Te zadanie dodatkowo utrudniają "zaglądacze" niszczący worki - być może zwierzęta czujące woń jedzenia, a może ludzie? Korzystają też z pomocy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Za pieniądze ze specjalnego funduszu opłacane są dwie bezrobotne osoby, które sprzątają określony teren.

- Pomysł jest dobry, ale i tak pracownicy nie nadążają z usuwaniem odpadów. Na razie jednak nie planujemy likwidowania parkingów, byłoby to już ostateczne rozwiązanie - twierdzi, podobnie jak przedstawiciele pozostałych nadleśnictw, Jarosław Radzewicz z Nadleśnictwa Wielbark.

Z ostatniej chwili

Wójt gminy Szczytno nakłonił leśników, by przywrócili wjazd na lemański parking. W piątek 1 sierpnia można już było się tam dostać.

Katarzyna Mikulak

2003.08.06