Ciepło, cieplutko

Hura!!! W końcu mamy wiosnę i to tę prawdziwą. W minioną środę, a także w czwartek i piątek było tak ciepło, że niektórzy mieszkańcy naszego miasta paradowali po ulicach odziani jedynie w cienkie koszulki z krótkimi rękawami, a mimo to twierdzili, że jest im ciągle za gorąco - fot. 1.

Nareszcie w przydomowych ogródkach zakwitły krokusy, a w lasach całe łany przylaszczek i innych wiosennych kwiatów, pośród których uwijają się pracowite pszczółki (biała strzałka) - fot. 2.

Pięknie wygląda ta wiosna i do pełni szczęścia brak tylko zielonych listków na drzewach, choć pąki widać już wyraźnie. Ponadto przyleciały w nasze strony pierwsze boćki. Gniazdo przy ul. Mrongowiusza (zaraz za cmentarzem komunalnym) ma już swojego rezydenta. Zjawił się on dosłownie kilka dni temu i bez zwłoki zajął się odnawianiem swojego "domu" - fot. 3.

- Jest to na pewno ten sam samiec, co w ubiegłym roku i przygotowuje gniazdo dla swojej lubej, której jest wierny przez całe swoje życie - powiedział "Kurkowi" Krzysztof Malewski z Północno-Podlaskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków w Olsztynie.

Takie są po prostu bocianie obyczaje. Najpierw przylatuje on, kilka dni później ona - już na gotowe.

* * *

Na ulicach miasta widać wielu spacerowiczów, a nasza młodzież, korzystając z pięknej aury, gromadzi się, oczywiście w godzinach pozalekcyjnych, nad brzegami dużego jeziora albo okupuje plac Juranda. Tam, na murku okalającym ratusz, sadowi się, jak kury na grzędzie i potrafi tak trwać całymi godzinami, popijając rozmaite napoje i słuchając głośnej muzyki płynącej z samochodowej aparatury audio.

MUROŁAZY

Ci młodzi, którzy lubią więcej ruchu, zabawiają się z kolei wspinaczką po zamkowych ruinach. Przy czym robią to nie tylko chłopcy, ale i co bardziej wysportowane dziewczyny.

Oto na fot. 4 widzimy dziewczęcą główkę, która wyłania się zza muru (biały otok). Dziewczyna nie może sobie odmówić, tej samej co kolega, przyjemności.

Przyglądając się zdjęciu, w zasadzie nie dostrzegamy w nim nic strasznego, czegoś, co skłaniałoby nas do ostrzegawczego okrzyku: Złaź stamtąd panienko i to jak najprędzej!

Ale... gdy przypatrzymy się rzeczy z dużo dalszej perspektywy, włos zjeży się nam na głowie - fot. 5.

Mur w tym miejscu jest bowiem wysoki, może na 4 metry albo i więcej, więc wystarczyłaby chwila nieuwagi, by runąć w dół jak kamień. Bieda wówczas gotowa!

WANDAL POJMANY

W minioną środę, późnym wieczorem, po ulicy Chopina grasował wandal. Poprzekręcał szereg znaków drogowych na ich tylną stronę - fot. 6, co wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe.

Służby miejskie, odpowiedzialne za utrzymanie znaków, wprowadziły bowiem szereg innowacji, które miały jeśli nie uniemożliwić, to mocno ograniczyć tego typu bezmyślne poczynania. Między innymi pierścienie podtrzymujące znak zostały w wielu przypadkach przyspawane do słupka (szczegół A na fot. 6), a także wyposażone w gumową podkładkę (szczegół B na fot. 6), która miała dodatkowo udaremnić, nawet w przypadku pęknięcia spawu, obrócenie znaku.

Na wandali, wydaje się, nie ma jednak sposobu... Chyba, że uda się takiego złapać, co akurat stało się w opisywanym wyżej przypadku - niszczyciel znaków został ujęty i zatrzymany przez policję.

- Szkoda, że przy okazji solidnie nie spałowany - taką opinię wyrażali mieszkańcy okolicy, asystujący miejskim urzędnikom, gdy ci w obecności policji i "Kurka" dokonywali wstępnego szacowania strat. Ale kiedy usłyszeli zapewnienie ze strony funkcjonariuszy, że kara nie ominie sprawcy, postulowali, aby w jej ramach zagonić jegomościa do prac porządkowych, tj. zamiatania ulic, a przede wszystkim ulicy Chopina.

* * *

Przy okazji ciekawostka. Pionowe znaki drogowe z ukośnymi poprzecznymi pasami, czyli te, które w głównej mierze stały się przedmiotem zainteresowania naszego wandala, określane są fachowo (w Kodeksie Drogowym) jako dodatkowe znaki drogowe umieszczane przed przejazdami kolejowymi.

Są ich trzy warianty: z trzema, dwoma i jednym pasem, ale, i tu uwaga, także w dwóch różnych wersjach - z pasami wznoszącymi się "A" - rys. 7 i opadającymi "B" - rys. 7.

Wersję "A" ustawia się po prawej stronie jezdni, zaś wersję "B" po lewej, gdy z jakichś przyczyn nie można zrobić tego inaczej.

A dlaczego tak?

Ano właśnie m.in. na wypadek działalności wandali. Weźmy taką sytuację drogową, jaką mamy na szosie prowadzącej do Strugi (za szpitalem). Jeśli pokonujemy ją od strony Szczytna, zaraz na granicy lasu napotkamy przejazd kolejowy. Około stu metrów dalej, ku naszemu zdziwieniu, znowu zauważymy znak widziany już wcześniej - fot. 8.

Czy znaczy to, że wkrótce zza zakrętu drogi wyłoni się kolejny przejazd kolejowy?

Ano nie, bo gdyby tak było, to po lewej stronie powinien stać znak nieco inny - taki, jak w białym otoku (z pasami opadającymi). Jeśli zaś stoi inny, to znaczy, że znak obrócił jakiś kolejny "żartowniś", a więc tablica nie dotyczy kierunku, w jakim zmierzamy, a kierunku odwrotnego. Proste?