- Zamiast zatrudnić dodatkowych pracowników wciąż obciąża się nas nowymi zadaniami, w niczym tego nie rekompensując - alarmują związkowcy z Urzędu Miejskiego w Szczytnie. Po ich proteście burmistrz odstąpił od zapowiadanego połączenia dwóch wydziałów, ale wyklucza tworzenie nowych etatów.

- Zamiast zatrudnić dodatkowych pracowników wciąż obciąża się nas nowymi zadaniami, w niczym tego nie rekompensując - alarmują związkowcy z Urzędu Miejskiego w Szczytnie. Po ich proteście burmistrz odstšpił od zapowiadanego połączenia dwóch wydziałów, ale wyklucza tworzenie nowych etatów.

Ciężkie czasy dla urzędu

Zaciskanie pasa

W szczycieńskim urzędzie reorganizacja goni reorganizację. Przeprowadzane zmiany nie wszystkim się podobają. Zasadność połączenie wydziałów Biura Rady i Administracyjno-Technicznego zakwestionował działający przy urzędzie Zarząd Związku Zawodowego Pracowników Samorządowych. Uważa on, że nie ma do tego żadnego racjonalnego i prawnego uzasadnienia, a zmiana wprowadzi bałagan organizacyjny.

"Naszym zdaniem - piszą związkowcy do burmistrza - reorganizacja podyktowana jest tylko i wyłącznie usunięciem z zajmowanego stanowiska przedstawiciela naszej organizacji" (chodzi o jej przewodniczącego Jana Czemeresa, szefa Wydziału Administracyjno-Technicznego - przyp. red.). Nie podoba im się też to, że reorganizacje w urzędzie przeprowadzane są zbyt często, bez konsultacji z nimi, i "zawsze spowodowane są chęcią usunięcia osób nieodpowiednich dla pracodawcy".

Zwracają również uwagę, że wraz z przejmowaniem przez urząd nowych zadań, burmistrz nie zatrudnia nowych pracowników. Nawet wtedy, gdy któryś z dotychczasowych idzie na emeryturę.

- Dochodzi to tego, że musimy brać dokumenty do domu i tam kosztem rodziny, robić to, czego nie jesteśmy w stanie wykonać w ciągu 8 godzin - żali się "Kurkowi" szef związkowców Jan Czemeres. Dodaje, że wskutek tego atmosfera w urzędzie popsuła się. - Wyczuwalne jest napięcie w kontaktach między pracownikami. Każda wypowiedź może spowodować zadrażnienie, bądź wywołać drobną scysję.

Z tym, że etatów (56,5) jest za mało, w pełni zgadza się sekretarz urzędu Elżbieta Burlińska.

- Ich liczba jest niewspółmierna do realizowanych przez urząd zadań, których rokrocznie przybywa - przyznaje sekretarz.

Burmistrz Paweł Bielinowicz nie ma jednak zamiaru zatrudniać nowych pracowników.

- Skoro prowadzimy ogólnomiejską politykę zaciskania pasa, wszyscy muszą się z tym pogodzić i w takich warunkach finansowych i osobowych realizować zadania - rozwiewa wszelkie wątpliwości Bielinowicz. - Takie czasy, musimy przez nie razem przejść. Będzie lepiej w mieście, będzie lepiej i w urzędzie.

Burmistrz ustąpił natomiast związkowcom w sprawie łączenia wydziałów.

- Moim celem jest, aby było ich jak najmniej. Wtedy łatwiej się nimi kieruje. Skoro jednak zwiazkowcy tak gwałtownie protestują, nie będę się upierał.

To już drugie ustępstwo burmistrza w stosunku do związku zawodowego w ciagu ostatnich tygodni. W grudniu na skutek jego protestu, zgodził się podnieść pobory urzędnikom z zapowiadanych 2 na 4,5%.

Trzy etaty więcej

Przybędzie natomiast etatów piętro wyżej - w szczycieńskim starostwie. Starosta poszukuje kandydatów na naczelników dwóch wydziałów Finansowego i Organizacyjnego. Oba zapisane są w statucie starostwa, ale dotychczas nie były obsadzone. Jak tłumaczy sekretarz starostwa Ryszard Dzwonkowski, zmianę wymusił znaczny wzrost prowadzonych inwestycji i zadań samorządowych oraz tych zlecanych przez rząd.

- Wprowadziliśmy system zarządzania ISO. To też wymaga wiele pracy - podkreśla sekretarz i zapowiada zatrudnienie jeszcze jednego pracownika - specjalisty ds. inwestycji i zamówień publicznych, uzasadniajac to realizacją poważnych zadań inwestycyjnych, takich chociażby jak budowa strażnicy czy dwóch sal gimnastycznych.

Dziś w starostwie jest 65 etatów.

(o)

2005.02.02