Byli mieszkańcy Szczytna, dziś żyjący w Niemczech i miejscowi członkowie Stowarzyszenia "Heimat" są zbulwersowani postawą miejskich radnych. Szczycieńscy samorządowcy nie zgodzili się bowiem, aby w rocznicę zakończenia wojny w parku przy ul. Skłodowskiej została umieszczona tablica upamiętniająca jego fundatora, bardzo zasłużonego dla rozwoju przedwojennego Szczytna Richarda Andersa.

Byli mieszkańcy Szczytna, dziś żyjący w Niemczech i miejscowi członkowie Stowarzyszenia "Heimat" są zbulwersowani postawą miejskich radnych. Szczycieńscy samorządowcy nie zgodzili się bowiem, aby w rocznicę zakończenia wojny w parku przy ul. Skłodowskiej została umieszczona tablica upamiętniajšca jego fundatora, bardzo zasłużonego dla rozwoju przedwojennego Szczytna Richarda Andersa.

Drażliwa tablica

Inicjatywa "Heimatu"

Kilka miesięcy temu działające na terenie naszego powiatu Stowarzyszenie "Heimat" wystąpiło do lokalnych władz z propozycją, aby z okazji 60. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej upamiętnić ten fakt w postaci pomnika pojednania, który miałby stanąć w centrum miasta. Do jego budowy z różnych względów natury proceduralnej jednak nie doszło. Władze miasta i "Heimatu", odkładając sprawę na później, uzgodniły wstępnie, że zamiast tego, w parku przy ul. Skłodowskiej na cokole starej kolumny, będącej fragmentem nieistniejącej już fontanny, zamontowana zostanie tablica upamiętniająca fundatora parku Richarda Andersa.

Treść w języku polskim i niemieckim miała brzmieć następująco: "Richard Anders 22.03.1856 - 19.01.1934. Fundator Parku w 1906 r."

Całość kosztów związanych z wykonaniem i zamontowaniem tablicy, a także uporządkowanie terenu zobowiązało się wziąć na siebie stowarzyszenie.

Weto radnych

Pomysł wzbudził wątpliwości szczycieńskich radnych, a szczególnie członków SLD Jerzego Cimoszyńskiego i Zofii Żarnoch. Podczas sesji Rady Miejskiej 29 kwietnia Cimoszyński domagał się w pierwszej kolejności uporządkowania terenu, i to wyłącznie własnymi siłami, a dopiero później decydowania o umiejscowieniu tam tablicy pamiątkowej. Radną Żarnoch z kolei niepokoił fakt umieszczenia napisu w wersji dwujęzycznej.

- Tu jest Polska, trzeba o zdanie spytać społeczeństwo miasta - domagała się radna, przyznając przy okazji, że nie wie, kto to był Anders.

- Członkowie "Heimatu" są mieszkańcami Szczytna. Czy to inna kategoria ludzi? - odpowiadała jej przewodnicząca "Wspólnoty Samorządowej" Maryla Wierzbicka, polecając przy okazji lekturę "Kurka Mazurskiego" sprzed dwóch tygodni, w którym postać Andersa, notabene również w swoim czasie pełniącego funkcję radnego miejskiego, była szeroko opisana.

Chociaż decyzja należała do kompetencji burmistrza, radni, na wniosek Cimoszyńskiego, zażądali od niego, by nie wydawał zgody na zamontowanie tablicy w parku. Postanowili do sprawy wrócić na posiedzeniach komisji rady. Za takim rozwiązaniem było 10 radnych, wstrzymało się od głosu 9, nikt nie był przeciw.

Rozgoryczeni goście

Z okazji 60. rocznicy zakończenia wojny 5 maja przyjechali do Szczytna byli mieszkańcy miasta, dziś żyjący w Niemczech, by oddać cześć Richardowi Andersowi. Przywieźli ze sobą tablicę pamiątkową, która według wstępnych uzgodnień z burmistrzem miasta miała być zamontowana w parku przy ul. Skłodowskiej. Dopiero na miejscu dotarła do nich wiadomość, że ich podróż okazała się bezcelowa. Szczególnie rozgoryczeni musieli być członkowie rodziny Andersa, którzy przyjechali do Szczytna z Hamburga, Berlina, a nawet Izraela.

Gdzie ci radni żyją

Prezes Stowarzyszenia "Heimat" Edmund Kuciński unika ostrych stwierdzeń.

- Nigdy nie sądziłem, że zupełnie neutralna treść napisu na tablicy może stać się drażliwą - mówi "Kurkowi". Zamiast więc na cokole, tablica spoczywa dziś w bagażniku jego samochodu. Ma jednak nadzieję, że już niebawem sprawa znajdzie swój pomyślny finał.

- Będziemy rozmawiać i dążyć do tego, żeby nie tylko tablica mogła znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce, ale także, by stanął w Szczytnie pomnik pojednania.

Bardziej jednoznaczni w ocenie sytuacji są natomiast szeregowi członkowie "Heimatu".

- To skandal. Tyle mówi się o pojednaniu, od zakończenia wojny minęło już 60 lat , a tu w Szczytnie wychodzi coś takiego. W jakim świecie radni tego miasta żyją? - nie kryje poirytowania Bogdan Bowal, pracownik Domu Pomocy Społecznej.

Potrzebne procedury

Przyczyny całego zamieszania burmistrz Bielinowicz dopatruje się w zbyt późno złożonym przez Stowarzyszenie "Heimat" wniosku.

- Oficjalny wniosek w sprawie umieszczenia tablicy w parku przy ul. Skłodowskiej wpłynął do mnie w przededniu sesji. Zapytałem więc radnych o stanowisko zaznaczając, że będzie ono dla mnie wiążące - mówi burmistrz. Dodaje, że kwestie tego typu wymagają procedur, a na to potrzeba czasu. - Konieczne są uzgodnienia na szczeblu wojewódzkim dotyczące np. badania życiorysu osób, których sprawa dotyczy. To zwykłe formalności, ale trzeba je spełnić.

Bielinowicz zapowiada, że w najbliższym czasie będzie chciał spotkać się z władzami "Heimatu" oraz przedstawicielami byłych mieszkańców Szczytna.

- Sprawa tablicy i pomnika wciąż jest otwarta - mówi burmistrz.

Andrzej Olszewski

2005.05.11