Miejski szalet znajdujący na terenie po byłym kinie od dawna nie spełnia już swojej funkcji. Zagrodzony przez właściciela działki przybytek został zdewastowany i choć kilka miesięcy temu miał zmienić lokalizację, wciąż stoi na dawnym miejscu, co wzbudza irytację wśród mieszkańców i turystów oraz niektórych radnych.

Kasa wrzucona w szalet

TO WSTYD

Dwa szalety w kształcie słupów ogłoszeniowych pojawiły się w Szczytnie we wrześniu 2004 roku. Jeden z nich stanął na placu Juranda, drugi przy istniejącym jeszcze wówczas kinie, na terenie należącym do spółki Neptun Film. Samorząd wydał na nie 45 tysięcy złotych. Toaleta znajdująca się na ulicy Odrodzenia niedługo jednak spełniała swoją funkcję. Na przełomie 2005 i 2006 roku teren, na którym stała zmienił właściciela, kilka miesięcy później zburzono budynek po kinie, a inwestor rozpoczął w tym miejscu prace budowlane. Objętą nimi działkę wraz z szaletem ogrodził. Stan ten trwa do dziś. Kabina od dawna nie działa, a do tego została zdewastowana przez wandali, o czym pisaliśmy niedawno w „Kurku”. Sytuacja ta irytuje mieszkańców oraz turystów.

- To wstyd dla miasta - mówi Benedykt Ptak ze Szczytna. W ubiegłym tygodniu odwiedziła go rodzina ze Śląska wraz z dziećmi. Podczas spaceru po mieście gości pana Benedykta spotkała nieprzyjemna przygoda.

- Kiedy dzieci chciały skorzystać z toalety stojącej przy dawnym kinie okazało się, że w ogóle nie ma do niej dostępu. Musieliśmy czym prędzej wracać do domu - opowiada poirytowany mieszkaniec.

Podobnych sygnałów ze strony przybyszów odwiedzających Szczytno jest więcej. Osoby przemierzające centrum dziwią się, dlaczego stojący na jednej z głównych ulic miasta szalet pozostaje niedostępny.

UMOWA A NIE ZGODA

Sprawa bulwersuje także radnego Henryka Żuchowskiego. Jak mówi, inwestycja od początku budziła jego wątpliwości. Zdaniem radnego toaleta nie powinna być stawiana na terenie nienależącym do miasta.

- Jeśli jednak już się tak stało, należało podpisać z właścicielem umowę najmu lub dzierżawy, a nie opierać się jedynie na pisemnej zgodzie. Moim zdaniem to było wyrzucenie pieniędzy w błoto - twierdzi Henryk Żuchowski.

Radny składał interpelację w tej sprawie w grudniu 2006 roku. Otrzymał odpowiedź, że szalet do końca maja 2007 r. zostanie przeniesiony w inne miejsce. Dlaczego tak się nie stało? Wiceburmistrz Szczytna Krzysztof Kaczmarczyk tłumaczy, że toaleta miała stanąć w parku na ulicy Skłodowskiej. Wiązało się to z planami zagospodarowania tego terenu w ramach projektu realizowanego przez miasto wspólnie ze Stowarzyszeniem Pro Publico Bono.

- Na razie nie ma jednak rozstrzygnięcia jeśli chodzi o środki na ten cel. Dlatego przeniesienie toalety się opóźnia- wyjaśnia wiceburmistrz.

Z kolei sekretarz miasta Lucjan Wołos uważa, że pisemna zgoda właściciela terenu, którą otrzymał samorząd wystarczyła do tego, by ustawić szalet przy kinie.

- Gdybyśmy nie mieli odpowiedniego tytułu prawnego do władania gruntem niemożliwe byłoby budowanie na nim czegokolwiek ani wykonanie potrzebnych przyłączy - mówi sekretarz.

Według radnego Żuchowskiego przeniesienie toalety do parku nie rozwiąże problemu dostępu do niej w centrum miasta.

- Skoro coś się likwiduje, to trzeba pomyśleć nad zastąpieniem tego czymś innym - uważa radny.

Tymczasem, jak mówi wiceburmistrz Kaczmarczyk, miasto nie planuje na razie utworzenia nowych szaletów.

Ewa Kułakowska