Do sylwestra pozostało już mało czasu i pewnie wielu z nas zastanawia się, jak spędzić tę jedyną, niepowtarzalną noc w roku. Większość, jak pokazują badania, wybierze kameralne grono przyjaciół, ale inni pewnie udadzą się na huczne bale. Można też powitać Nowy Rok nietypowo, bo pod chmurką, przy ognisku, w gospodarstwie agroturystycznym. Ofert nie brakuje, a w wielu miejscach wciąż jeszcze nie ma kompletu gości.

Kryzysowy Sylwester

W RESTAURACJACH

Sylwestrowa noc tuż – tuż. Prawie każdy zastanawia się, jak ją spędzić, by na długo została w pamięci. Większość Polaków, co pokazują badania, wybiera zabawę w wąskim gronie rodziny i przyjaciół. Również nasi rozmówcy (patrz sonda obok) deklarują, że Nowy Rok powitają raczej kameralnie. Nie oznacza to jednak, że zupełnie brakuje amatorów hucznych imprez sylwestrowych. Bale wciąż cieszą się powodzeniem, choć nie takim, jak w ubiegłych latach. Mimo że minęła już połowa grudnia, to wiele restauracji organizujących tego typu imprezy, nie ma kompletu gości. Tak jest choćby w „Zaciszu” i „Krystynie”. Andrzej Albrecht prowadzący wraz z żoną Grażyną restaurację „Zacisze” o frekwencję jest jednak spokojny.

- Na sylwestra ludzie wydadzą nawet ostatni grosz – mówi. W jego lokalu bawić się będzie około stu osób. Czekają na nich cztery dania gorące, każdy dostanie szampana oraz 0,7 litra alkoholu na parę. Będą też dodatkowe atrakcje. - W tym roku przygotowaliśmy dla gości bardzo modną ostatnio czekoladową fontannę – zdradza restaurator. Nie zabraknie przekąsek oraz zimnych napojów. Do tańca przygrywać będzie zespół „Tender” z Mrągowa, który sprawdził się już podczas imprezy andrzejkowej.

- Ludzie bawiący się u nas zawsze mają atrakcję w postaci sztucznych ogni odpalanych z ruin i brzegu jeziora. Od nas jest przecież najlepszy widok – zachwala Andrzej Albrecht. Koszt imprezy w „Zaciszu” to 400 złotych od pary. Takie same ceny obowiązują także w innych restauracjach, np. w „Leśnej” i „Krystynie”. W tym drugim lokalu bal sylwestrowy odbędzie się w sali weselnej na ul. Pasymskiej, mieszczącej ponad sto osób. Tu dla gości przygotowano słodką niespodziankę oraz show muzyczny z przebojami Maryli Rodowicz, który zaprezentuje zespół z Lublina. Będzie też, jak zapewniają organizatorzy, duży wybór dań ciepłych i zimnych. Lista balowiczów jest już za to zamknięta w „Leśnej”. Tu zabawa dla setki osób zostanie urozmaicona pokazem sztucznych ogni. Ci, którzy zdecydują się powitać Nowy Rok w „Leśnej”, mogą liczyć na kulinarne specjalności lokalu, jakimi są szczupak faszerowany i tatar.

- Zainteresowanie sylwestrem u nas było podobne jak w zeszłym roku. Listę gości zamknęliśmy dość wcześnie – informuje współwłaścicielka „Leśnej” Ewa Wiśniewska.

W SZKOLE POLICJI

Największy bal sylwestrowy w Szczytnie od lat odbywa się w stołówce Wyższej Szkoły Policji. Dla wielu uczestnictwo w nim to sprawa wręcz prestiżowa. Nic dziwnego – na wspolowskich imprezach można spotkać postacie znane nie tylko w mieście i powiecie. Bywali tu komendanci wojewódzcy policji, przedstawiciele olsztyńskiej prokuratury, a nawet wysocy urzędnicy MSWiA. Jeszcze kilka lat temu przygotowaniom do balu towarzyszyła specjalna procedura.

- Komendant szkoły już na początku października powoływał komitet organizacyjny. Zwykle lista gości zapełniała się błyskawicznie i trzeba było nie lada wysiłku, by się na niej znaleźć – mówi „Kurkowi” stały bywalec balów sylwestrowych w szkole policji. Również cena imprezy, jeszcze jakieś dziesięć lat temu, dla zwykłego mieszkańca była zawrotna.

- Pamiętam, że któregoś roku płaciło się 700 złotych od pary – mówi nasz rozmówca. Od kilku lat bale są skromniejsze, a ich koszt jest zbliżony do tego obowiązującego w restauracjach. - Dawniej zapewniano gościom dodatkowe atrakcje, takie jak występy kabaretów czy pokazy tańca przygotowywane przez szkoły z Olsztyna. Naprawdę było na co popatrzeć. Bale w WSPol zachowały jednak swój charakter. Zawsze pojawia się na nich ktoś ważny.

- Kiedy dwa lata temu po wyborach do parlamentu bawił się tutaj nowo wybrany na posła Adam Krzyśków, wraz z wybiciem północy wszyscy rzucili się na niego, by złożyć mu życzenia. Sylwestry w szkole słyną też z dobrej kuchni i dużego wyboru dań, na czym zresztą nie zawsze goście potrafią się poznać.

- Pamiętam, że podczas jednego z balów podano przepysznego sandacza w sosie koperkowym. Komuś jednak nie spodobał się charakterystyczny zapach ryby, powiedział o tym głośno, po czym wiele osób nawet nie tknęło tej potrawy – wspomina nasz rozmówca. Podobnie było z sałatką, w skład której wchodził makaron. - Niektórzy stwierdzili, że na takim balu nie będą jeść zwykłego makaronu, a tymczasem danie było wyśmienite. Organizatorzy nie zawsze trafiają też w gusta muzyczne uczestników. Zdarzyło się, że na bal zaproszono profesjonalną, 28-osobową orkiestrę z Warszawy. Bawiący się woleli jednak tańczyć przy muzyce puszczanej z taśmy. Podczas sylwestrowych imprez w WSPol zawsze można też podziwiać kreacje pań. Każda, jak mówi nasz rozmówca, za punkt honoru stawia sobie, by olśnić swoim wyglądem. - Na pewno żadna nie wystąpi w tej samej sukni drugi raz z rzędu.

POD CHMURKĄ

Ci, którzy nie lubią hucznych balów, mogą zdecydować się na sylwestra w wiejskiej scenerii. Z roku na rok modne stają się imprezy przygotowywane w gospodarstwach agroturystycznych. W gospodarstwie „Sasek” Ewy i Tadeusza Piórkowskich, Nowy Rok powita 60 osób. Ich pobyt obejmuje trzy dni. W noc sylwestrową czeka na nie kulig z pochodniami, a po nim zabawa do białego rana wraz z pokazem fajerwerków. Będzie też ognisko z pieczonym prosięciem lub baranem. W tym roku miejsc już nie ma.

- Mamy stałych gości, którzy pobyt u nas rezerwują dużo wcześniej, w październiku – mówi Ewa Piórkowska. Chętnych nie brak także na pobyt w święta, jednak gospodarze ten czas spędzają wyłącznie w gronie rodziny i gości nie przyjmują. Lista uczestników sylwestra nie została jeszcze zamknięta w gospodarstwie „Strzecha” w Piecach. Tutaj także program obfituje w liczne atrakcje. Wśród nich znajdzie się oczywiście kulig i wspólne ognisko, a goście będą mogli spróbować grzańca, bigosu i pieczonego prosiaka. Na dwie godziny przed wybiciem północy odbędzie się uroczysta kolacja, a po niej bal sylwestrowy. Właściciel „Strzechy”, Andrzej Dańkowski przyznaje, że w tym roku zainteresowanie gości jest mniejsze niż w latach ubiegłych.

- Być może wpływ na to ma kryzys. Poza tym wszystko ostatnio podrożało, a to przekłada się na koszt pobytu – mówi. Za trzydniowy sylwestrowy pobyt w gospodarstwie trzeba zapłacić 650 złotych od osoby. Z kolei rezerwacja balu wraz z kolacją kosztuje 550 złotych od pary. Najmniej, bo 400 złotych zapłacą ci, którzy zdecydują się tylko na spędzenie tu nocy sylwestrowej.

(łuk)