W opublikowanym niedawno rankingu "Europejska gmina europejskie miasto", pokazującym skuteczność ubiegania się o pieniądze z UE, spośród samorządów naszego powiatu tylko gmina i miasto Szczytno znajdują się w pierwszej połowie stawki wojewódzkiej. Reszta wypada gorzej, ale największym maruderem nie tylko w powiecie, ale w całym województwie jest Jedwabno.

Liczy się aktywność

Ranking ukazał się w "Gazecie Prawnej" w lipcu. Za podstawę jego skonstruowania posłużyły dane dotyczące wartości umów o dofinansowanie z funduszy unijnych zbierane przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Najwyżej spośród gmin naszego powiatu, bo na 24. pozycji wśród 106 sklasyfikowanych samorządów województwa warmińsko-mazurskiego plasuje się Szczytno (miasto i gmina). Dalsze miejsca zajmują Rozogi (65.), Wielbark (73.), Świętajno (87.), Pasym (92.), Dźwierzuty (96.) i Jedwabno (106.). Ranking nie dotyczy wyłącznie umów o dofinansowanie podpisanych przez samorządy, ale również administrację rządową, organizacje pozarządowe oraz przedsiębiorstwa.

NIEPOKÓJ RADNEJ

Najgorzej, nie tylko w klasyfikacji zbiorczej, ale również dotyczącej wysokości unijnego dofinansowania wypadła gmina Jedwabno. Do końca czerwca 2006 roku wzbogaciła się zaledwie o 144 tys. 720 złotych pochodzących z funduszy unijnych. Według radnej Elżbiety Miścierewicz-Otulakowskiej słaby wynik gminy to odzwierciedlenie nieudolnej polityki jej władz samorządowych.

- Brakuje współpracy ze społeczeństwem, inicjatywy i zaangażowania ze strony wójta. Dlatego przegrywamy z innymi samorządami tej samej wielkości i o zbliżonych możliwościach - narzeka radna. Dodaje, że w urzędzie gminy brakuje ludzi dobrze zorientowanych w problematyce unijnej, zdolnych chociażby do wychwycenia błędów i nieścisłości zawartych w dokumentach opracowywanych na zlecenie samorządu przez firmy consultingowe.

Wójt Włodzimierz Budny przyznaje, że rok 2006 był dla Jedwabna wyjątkowo słaby jeśli chodzi o pozyskiwanie środków zewnętrznych. Uważa jednak, że o niepowodzeniu składanych przez gminę wniosków decydowały drobiazgi. Zapewnia również, że część projektów, na które nie udało się pozyskać pieniędzy ma szanse realizacji w najbliższej przyszłości.

- W tej chwili mamy zaplanowane inwestycje na sumę około 30 mln złotych - mówi Włodzimierz Budny. Według niego podlegli mu pracownicy dysponują wystarczającym doświadczeniem, aby skutecznie aplikować o środki unijne.

MAPA BIAŁYCH PLAM

Na ile ranking "Gazety Prawnej" odzwierciedla operatywność władz samorządowych w

pozyskiwaniu pieniędzy z UE? Zdaniem wójta Wielbarka Grzegorza Zapadki nie jest to najwłaściwsze źródło przy dokonywaniu takich ocen.

- Duży ciężar gatunkowy mają w tym rankingu projekty szkoleniowe związane z opieką społeczną i aktywizacją bezrobotnych. My akurat nie przywiązywaliśmy do nich aż tak dużej wagi, koncentrując się na dużych, �twardych� inwestycjach - tłumaczy wójt.

Jednak zdaniem fachowców związek aktywności samorządowców z pozycją w unijnym rankingu jest niezaprzeczalny, a klasyfikacja "Gazety Prawnej" w znacznym stopniu pokrywa się z wojewódzką mapą "białych plam", pokazującą gminy, które z ubieganiem się o unijne pieniądze radziły sobie fatalnie.

- Kiedy spływały do nas pierwsze wnioski o dofinansowanie, niektóre gminy potraktowaliśmy bardzo surowo i zaleciliśmy im, żeby solidniej przyłożyły się do jakości składanych przez nie dokumentów. W niektórych przypadkach to poskutkowało - mówi jeden z pracowników Departamentu Zarządzania Programami Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie. Dodaje, że bywało również i tak, że po pierwszym niepowodzeniu samorządy nie składały już żadnych wniosków.

- Tak było między innymi w przypadku Jedwabna. Kiedy dwa ich wnioski nie zostały zaakceptowane przez zarząd województwa, w ramach ZPORR potem nie złożyli już ani jednego.

Wojciech Kułakowski