Droga

Przyjaciółko "Kurka",

właściwie to Pani nie znałem. A jeszcze minęło kilka lat, kiedy ostatni raz widziałem Panią w redakcji, z którą była Pani zaprzyjaźniona i, zdaje się, nawet pisała Pani artykuły. Tego dnia widziałem Panią z butelką szampana w ręku. Był to wieczór pożegnalny. Nazajutrz wyjeżdżała Pani do Ameryki. Początkowo pisała Pani do redakcji e-maile z pozdrowieniami, ale potem, naturalną koleją rzeczy i one ustały. Nie, nie zapomniała Pani o nas. Wiem, że czytuje Pani "i-Kurka" i regularnie otrzymuje od rodziny kolejne numery pisma. Dzięki temu "Kurek" wciąż jest Pani bliskim znajomym. Cieszę się z tego, bo przyjaciel gazety automatycznie staje się naszym przyjacielem, naszym, ludzi w niej pracujących lub luźno współpracujących. Potem nasze stosunki i wymiana wiadomości, a nawet pozdrowień ustały zupełnie. Winnych nie będziemy szukali. Po co nam to? Życie się różnie plecie. Ale wiedząc, że wiadomości ze Szczytna bardzo Panią interesują, postanowiłem pisać do Pani listy. List to coś trwałego i wiadomo, że nawet daleko wędrując po świecie, wreszcie trafi do adresata. Nie mam też nic przeciw temu, aby te listy czytali inni szczytnianie, do których trafią. Co mi tam. Tekstu wydrukowanego oczami się nie wymaże. W listach mam zamiar donosić Pani (i innym) o tym, co w Szczytnie zwróciło moją uwagę, omawiać wydarzenia ważne i trochę mniej, ale też godne uwagi, a nawet takie, o których w "Kurku" przeczytać nie można. A więc do roboty.

W tym tygodniu nie mam kłopotów z doborem tematów, bo obfitował w wydarzenia ważne, o których Pani zapewne także słyszała w swoim dalekim kraju.

W czwartek poprzedzający niedzielne wybory, po raz pierwszy w Szczytnie obchodzono Dzień Bez Samochodu. Wspaniała impreza, na której młodzież bawiła się razem z burmistrzem. Zabawy (z muzyką) skupiły się na placu Juranda. Aż szkoda, że taką imprezę organizuje się tylko raz w roku, bo hasła ekologiczne, które zabawy ze sobą niosły, powinny obowiązywać przez cały rok. (Co prawda, słyszałem jedną opinię, że zamiana smrodku samochodowego na wrzaskliwy hałas to niekoniecznie działania proekologiczne, ale przecież zawsze znajdą się jacyś malkontenci.)

Jednak najważniejszym wydarzeniem były wybory do parlamentu. Muszę się Pani pochwalić, bo kandydaci, na których głosowałem, zostali wybrani. Szczególnie ucieszył mnie fakt, że senatorem został wybrany Jerzy Szmit, którego książkę pt. "Między Wielką a Małą Ojczyzną" recenzowałem na łamach "Kurka Mazurskiego" nr 26 (29 czerwca 2005 r.). Podobały mi się wyłuszczone w niej poglądy. Jednym słowem w Szczytnie wygrała PO i PiS. Nie piszę o wyborach szerzej, bo czytała Pani pewnie o tym w amerykańskich gazetach. Niemałą sensację wzbudził fakt, że niewielką różnicą głosów przegrał wybory Adam Krzyśków z PSL-u, były wójt gminy Świętajno, obecnie robiący karierę na szczeblu wojewódzkim. Byłby pierwszym posłem pochodzącym z Ziemi Szczycieńskiej. Trudno, za cztery lata znów będą wybory.

To najważniejsze ostatnie wydarzenia. W następnym liście o innych sprawach. Może mniej ważnych, ale za to ciekawszych.

Pozdrowienia

Marek Teschke

2005.10.05