Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze pięćdziesiąt lat temu można było z Rozóg dojechać koleją do Spychowa, Łomży, Kolna a nawet Ostrołęki. Dziś po wąskotorowej kolejce, często nazywanej „Kurpiowską strzałą”, pozostało niewiele śladów. Mimo to żyje ona nadal w pamięci wielu mieszkańców naszego powiatu.

Niezapomniana kolejka (4)

Mimo podjęcia decyzji o odbudowie przeprawy, do końca wojny nie ukończono prac. Kolejne niepowodzenia Niemców na froncie wschodnim spowodowały, że na tereny dawnych Prus Wschodnich już w październiku 1944 roku wkroczyły wojska 3. Frontu Białoruskiego. W obliczu zbliżającej się klęski, Niemcy postanowili ewakuować jak największą ilość sprzętu kolejowego. Tabor wszelkiego rodzaju został skierowany do Pup i Grabowa, gdzie miał zostać załadowany na platformy normalnotorowe i wywieziony do Niemiec. Z powodu braku odpowiedniej ilości platform zadanie nie powiodło się. Ostatecznie torowisko pomiędzy Pupami a Myszyńcem było zablokowane różnego rodzaju wagonami i parowozami, których nie zdążono wywieźć. Niemcy zdołali przerzucić jedynie kilka parowozów i wagonów. Te pozostawione na miejscu zostały w znacznej części zniszczone lub spalone.

ZARAZ PO WOJNIE

W wyniku ofensywy wojsk radzieckich przeprowadzonej w styczniu 1945 roku cała sieć kolejki bardzo szybko trafiła w ręce rosyjskie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.