W Szczytnie istnieje pięć rodzinnych ogrodów działkowych, które skupiają liczną grupę mieszkańców. Dla wielu, zwłaszcza emerytów i rencistów to sposób na życie - tu mogą nie tylko realizować swoje ogrodnicze pasje, ale też spotykać się ze znajomymi i odpocząć wśród przyrody bez koniczności dalszych wyjazdów poza miasto.

Ogródki na topie

SPOSÓB NA ŻYCIE

Rodzinne ogrody działkowe w Szczytnie zajmują około 55 hektarów gruntów należących do miasta. W sumie istnieje ich pięć - ogród im. Juranda ze Spychowa zlokalizowany w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 3, „Lenpol” na ul. Pasymskiej, ogród im. Bogumiła Linki na ul. Działkowej, „Mazur” i „Witamina” (oba na ulicy Solidarności). Oprócz tego miasto wydzierżawia również czasowo grunty przeznaczone na te cele osobom indywidualnym. Zwykle jest to okres nie dłuższy niż trzy lata. Takie czasowo użytkowane ogródki funkcjonują na obrzeżach Szczytna, głównie na ulicy Ostrołęckiej, Śląskiej, Bartna Strona, Wielbarskiej, Solidarności. Zajmują one obszar około 50 hektarów.

Rodzinne ogrody działkowe są zrzeszone w Polskim Związku Działkowców i działają w oparciu o jego statut. Każdy z nich ma swój zarząd liczący zwykle od siedmiu do jedenastu członków. Działkowcy to przeważnie emeryci i renciści, dla których ogródki są sposobem na wypełnienie czasu i aktywny wypoczynek. Nie brak im też pomysłów na ożywienie działkowej codzienności poprzez organizowanie różnych inicjatyw.

Jednym z prężniej działających ogrodów w Szczytnie jest „Mazur”. Istnieje on od 1962 roku. Został założony przez pracowników ówczesnej Szkoły Oficerskiej MO. Początkowo skupiał głównie funkcjonariuszy i w mniejszym stopniu pracowników cywilnych szkoły. Z czasem to się zmieniło.

- Dziś użytkownicy to przeważnie osoby niezwiązane z policją - mówi Stanisław Stefanowicz, prezes ROD „Mazur”. Obecnie ogród składa się ze 126 działek.

DZIAŁKOWCY Z POMYSŁAMI

Zdaniem szczycieńskich działkowców charakter ogrodów w ciągu ostatnich lat uległ zmianie. Jeszcze kilkanaście lat temu służyły one głównie uprawie warzyw i owoców, co stanowiło istotne wsparcie dla domowych budżetów. Teraz większość użytkowników traktuje działki jako miejsca wypoczynku i rekreacji.

- Świadczy o tym choćby rodzaj upraw. Bardzo dużo osób hoduje kwiaty, choć oczywiście warzywa i owoce także pozostały - mówi Stanisław Stefanowicz. Mimo że większość działkowców to osoby starsze, zauważa również coraz liczniejszą grupę młodych mieszkańców Szczytna lubiących spędzać wolny czas w ogródkach.

W „Mazurze” nie ma problemu niezagospodarowanych działek. Zdecydowana większość jest zadbana, a od standardu, jak szacuje prezes Stefanowicz, odbiegają 3-4. Zarząd ogrodu dopinguje do dbania o ogródki organizując coroczny konkurs na najpiękniejszą działkę. Komisja oceniająca bierze pod uwagę m.in. estetykę i różnorodność nasadzeń. Ostatnio działkowcom udało się wymienić ogrodzenie oraz wyremontować stary magazyn, który służy im teraz jako miejsce spotkań. Dzięki środkom uzyskanym ze składek członkowskich przed budynkiem postawiono wiatę. Niedawno w odnowionym obiekcie odbyła się uroczystość z okazji 45-lecia ogrodu, podczas której trzynastu najbardziej zasłużonych działaczy otrzymało okolicznościowe odznaki przyznane przez Zarząd PZD w Olsztynie. We wrześniu działkowcy z „Mazura” wzięli również udział w wycieczce do Skierniewic, gdzie uczestniczyli w Święcie Kwiatów, Owoców i Warzyw. W najbliższych planach prezesa Stefanowicza jest jeszcze zakup stołu do tenisa. Ma on stanąć w świetlicy domu działkowca. Na sercu leży prezesowi również wprowadzenie na terenie ogródków selektywnej zbiórki odpadów.

- Na razie nie stać nas na zakup pojemników, ale liczymy, że w rozwiązaniu problemu pomoże nam dyrekcja Zakładu Usług Komunalnych - mówi Stanisław Stefanowicz.

Prezes „Mazura” działkowcem jest od 1976 roku.

- Pochodzę ze wsi, więc uprawa ziemi nigdy nie była mi obca. W tej chwili nie wyobrażam sobie życia bez działki. Tutaj spędzam każdą wolną chwilę, spotykam się ze znajomymi, a nawet urządzam różne imprezy okolicznościowe.

W pracy w ogrodzie pomaga mu żona Danuta, emerytowana nauczycielka. Oboje jednak mają zróżnicowane upodobania jeśli chodzi o rodzaje upraw.

- Żona hoduje kwiaty i zawsze powtarza, że buraki zostawia mnie - śmieje się Stanisław Stefanowicz.

WALKA ZE ZŁODZIEJAMI

Szczycieńscy działkowcy muszą na co dzień borykać się z różnymi bolączkami. Jedną z nich są powtarzające się kradzieże i dewastacje.

- Sprawcy tych czynów to przeważnie złomiarze, którzy szukają elementów metalowych. Najczęściej uprawiają swój proceder zimą i wiosną, gdy ruch na działkach jest mniejszy - mówi Stanisław Stefanowicz.

Sposobu na radzenie sobie z kradzieżami próbuje szukać ROD im. Bogumiła Linki. W ubiegłym roku w porozumieniu z policją przeprowadzono dla chętnych akcję znakowania cennych przedmiotów należących do działkowców. Na tym jednak nie koniec.

- W tym roku wpadliśmy na pomysł, by teren ogrodów był patrolowany przez straż miejską - mówi prezes ROD im. Bogumiła Linki Roman Smolarz, który jest też członkiem Zarządu Oddziału Warmińsko-Mazurskiego PZD w Olsztynie.

Stosowne pismo w tej sprawie trafiło do burmistrz, która pozytywnie ustosunkowała się do prośby działkowców. Odtąd teren ogrodów jest systematycznie patrolowany przez strażników.

FUNKCJA SPOŁECZNA

ROD im. Bogumiła Linki jest największym spośród innych ogrodów znajdujących się na terenie miasta. Zajmuje powierzchnię ponad 17 hektarów i składa się z 364 działek. Powstał w 1980 roku. Prezes Smolarz podkreśla, że ogrody działkowe spełniają ważną funkcję społeczną.

- Są one bardzo potrzebne emerytom i rencistom, którzy stanowią większość użytkowników działek do tego, by, mówiąc najprościej, funkcjonować. Wielu z nich czuje się niepotrzebnymi, a tu mogą się realizować, spotykać ze znajomymi, wieść życie towarzyskie, pochwalić efektami swojej pracy - uważa prezes. Największą potrzebą ogrodu na ulicy Działkowej jest obecnie elektryfikacja. Zarząd próbuje rozwiązać ten problem już od kilku lat. Na inwestycję brakuje jednak środków. O tym, by zrealizować ją ze składek członkowskich, nie ma mowy. Tymczasem elektryfikacja ogródków rozwiązałaby też inne problemy, takie jak choćby łatwiejsze korzystanie z własnych ujęć wody.

- Sprawiłoby to, że praca w ogródkach stałaby się dużo łatwiejsza i przyjemniejsza - mówi Roman Smolarz.

ZALEWANY „JURAND”

Nieco inne problemy ma ROD im. Juranda ze Spychowa. W jego skład wchodzą w sumie cztery ogrody usytuowane na ulicach Kochanowskiego, Leśnej i Traugutta. Łącznie zajmują one obszar niespełna 12 hektarów i składają się z 390 działek. Ich początki sięgają 1962 roku. Od lat 70. ogród znajdujący się na ul. Kochanowskiego jest sytematycznie podtapiany przez wody opadowe.

- Mimo naszych pism i monitów wciąż słyszymy tylko obietnice poprawy sytuacji, a nic się nie robi, by ją zmienić - ubolewa prezes POD im. Juranda ze Spychowa Zygmunt Kowalski.

Podobnie jak jego koledzy zauważa zainteresowanie działkami ze strony młodych ludzi.

- Często przychodzą do mnie młode małżeństwa i pytają o wolne ogródki - mówi.

Podkreśla też, jak bardzo przywiązani są do działek starsi użytkownicy.

- Mimo że to ludzie raczej niezasobni, to często pierwszą rzeczą, którą robią po otrzymaniu emerytury lub renty, jest opłacenie całorocznej składki.

BRONIĄ SWEGO

O tym, że działkowcy stanowią grupę potrafiącą zdecydowanie bronić swoich racji, przekonały się na początku 2006 roku władze Szczytna. Głośno było wtedy o zmianie planu zagospodarowania przestrzennego terenów na ulicy Pasymskiej w związku z rewitalizacją brzegów dużego jeziora. Wstępny projekt zakładał likwidację lenpolowskich ogródków działkowych i przeznaczenie tych terenów na cele usługowe oraz sportowo-rekreacyjne. Działkowcy ostro sprzeciwili się tym planom. Swoje niezadowolenie wyrazili nawet podczas jednej z sesji Rady Miejskiej. Protest odniósł pożądany skutek. Miasto odstąpiło od planów.

- Zamierzenia, które dotyczą w najbliższych latach jeziora nie kolidują z ogródkami działkowymi - uspokaja działkowców burmistrz Danuta Górska.

Ogród na ulicy Pasymskiej istnieje od początku lat 60. Na jego terenie znajduje się około 270 działek użytkowanych przeważnie przez byłych pracowników „Lenpolu” oraz ich rodziny.

- Odebranie nam ogródków byłoby wielką krzywdą. Użytkują je przecież ludzie starsi po latach ciężkiej pracy - mówi prezes ROD „Lenpol” Januariusz Kaczmarek.

Podobnie jak innych członków PZD niepokoją go zapowiedzi zmiany ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych padające ze strony polityków PiS-u. Ich projekt zakłada, że działkowcy będą mogli wykupić na własność swoje ogródki. Obecnie tereny te, stanowiące własność samorządów lub Skarbu Państwa, znajdują się w użytkowaniu wieczystym związku działkowców.

- Boimy się, że w razie wejścia w życie tej ustawy miasto podzieli grunty i w drodze przetargu sprzeda na cele komercyjne. Poza tym wielu działkowców nie będzie stać na wykup, nawet za symboliczną cenę - twierdzi Januariusz Kaczmarek.

- Nikt mnie nie przekona, że miastu będzie zależało na sprzedaniu gruntów za grosze - dodaje Roman Smolarz.

Użytkownicy ogródków prowadzą kampanię w obronie obowiązującej ustawy o POD. W całej Polsce zebrali już w tym celu około 600 tysięcy podpisów.

Ewa Kułakowska