NIBY SIELANKA

Park nad duzym jeziorem

Między ulicą Pasymską a dużym jeziorem rozciąga się dość spory, niezabudowany zielony teren stanowiący miejski park. Wstąpiwszy tam wejściem usytuowanym zaraz za sklepikiem "U Bryka", ujrzymy całkiem uroczy oraz sielankowy widok - fot. 1.

Najpierw rzuca się w oczy huśtawka dla dzieci, dalej ławeczka, na której spocząć mogą osoby starsze, i znowu jakieś urządzenia do dziecięcych zabaw. A wszystko to na pięknej, zielonej murawie, pośród pączkujących drzew, okrywających się wiosennym listowiem.

Jest tu też specjalna rampa do ekstremalnej jazdy deskorolkami albo rowerami, akurat opustoszała, bo gdy robiłem zdjęcie, potencjalni jej użytkownicy pozostawali jeszcze w szkołach - fot. 2.

Nieopodal, między dwiema drewnianymi konstrukcjami, rozwieszono linkę z bloczkiem i uchwytem do jazdy na wzór górskiej kolejki linowej. Niestety, ostatnio linka została zerwana, no i nici z zabawy dostarczającej tak wielu emocji.

Ba, także huśtawka z pierwszego planu fot. 1 też jest coś jakby nie taka. Kiedy uważnie przypatrzymy się zdjęciu, zauważymy, że brak jej łańcuchów i siedzisk. Jak na czymś takim się bujać?

No, ale może zdjęto je ze względu na bezpieczeństwo naszych milusińskich, wszak jakiś nieostrożny berbeć mógłby spaść z huśtawki i nabić sobie guza. Gdy krzesełek brak, mamy 100% gwarancję, że nic złego nikomu się nie stanie.

No... nie tak całkiem. Bo gdyby ów przykładowy berbeć, nie zauważywszy braków w wyposażeniu, zmierzał do huśtawki gnany chęcią przeżycia bujanej przygody i biegł do niej od strony bramy przy ul. Pasymskiej (obok budynku nr 18), to by do niej... nie dotarł!

Dlaczego? Ano niechybnie wpadłby w dziurę, która zieje tam w ziemi na ponad metr głęboko - fot. 3.

Cóż, nie wszystko to, co na pierwszy rzut oka wygląda przyzwoicie, a nawet ładnie, przy bardziej szczegółowych oględzinach takim pozostaje. Stąd wniosek, że nasz przyjeziorny park (nad dużym jeziorem) jest raczej dość marny.

PATRON

Dlatego należałoby (ale czy do końca?) przyznać rację radnemu Żuchowskiemu, który na łamach "Kurka" odnosząc się do sporów wokół godnego uczczenia pamięci Jana Pawła II, powiedział m.in. tak:

... dziwię się również bardzo, jak można proponować Ojca Świętego na patrona parku przy ul. Pasymskiej. Przecież tam jest pełno lumpów, którzy od rana do wieczora doją piwo, a do tego psich odchodów.

"Kurek" nie byłby "Kurkiem", gdyby nie sprawdził, jak to jest z tymi lumpami w parku i nie przeczesał okolicznych krzaków, które krzewią się nad brzegiem jeziora. Niestety, nigdzie podejrzanych osobników nie było. Zniechęcony poszukiwaniami, postanowiłem wracać w redakcyjne pielesze, jeszcze ostatni raz rzucając okiem na park i robiąc pożegnalne zdjęcie przybrzeżnych haszczy - fot. 4.

Hmm, drobiazgowa analiza zdjęcia wykazała, iż tuż nad brzegiem jeziora wypoczywał sobie jednak jakiś jegomość, być może lump. Powiększony fragment oznaczony strzałką wygląda bowiem tak - fot. 5.

CZYJ TO OBOWIĄZEK?

Wróciwszy z parku, zastanówmy się przez chwilę nieco głębiej nad taką oto sprawą. Jak to jest, że były burmistrz, a obecny radny narzeka na fatalny jego stan i że gromadzą się tam dziwni osobnicy dojący piwo, przez co parkowi nie można nadać imienia Papieża.

- O żesz! - zdenerwowałem się - bo kto powinien starać się ze wszystkich sił o to, aby miasto nasze piękniało. Czyż nie jest to przypadkiem psi obowiązek radnych z burmistrzem na czele?

Zamiast połajanek oraz kłótni dotyczących sposobu uczczenia pamięci Jana Pawła II, należałoby zakasać rękawy i w końcu wziąć się do roboty. Przecież, panie, a także panowie rada, już dawno opisywany wyżej park powinien być urządzony w sposób taki, żeby obecnie mógł bez wstydu nosić imię Jana Pawła II, służąc szczycieńskiej społeczności oraz przyjezdnym jako wspaniałe i chętnie odwiedzane miejsce do wypoczynku oraz relaksu.

A ponadto to chyba od trzech, a może więcej lat leżą u inspektor Krystyny Lis wzorcowe łopatki i kubki na wiadome psie sprawy i co? Ano nic i to kompletnie nic się nie dzieje...

MYJNIA POD CHMURKĄ

Nasz Czytelnik, Paweł Wicha, przesłał nam via internet kilka zdjęć wykonanych podczas długiego weekendu, opatrzywszy swoje fotografie takim komentarzem:

Może zainteresuje Państwa, co mieszkańcy Szczytna robią podczas trzeciomajowych wypadów na łono natury?

Oto jedno z wybranych przez redakcję zdjęć - fot. 6.

Jegomość w pocie czoła myje swoje autko na łonie przyrody, no i żeby jak najmocniej ją skazić, wykonuje to na mostku - brudy spłyną zaraz do czystej jeszcze rzeczki.

Nasi Czytelnicy, którzy uczestniczyli w jubileuszowym X rajdzie pieszym powinni bez trudu zlokalizować miejsce. To mostek na Wałpuszy, tam, gdzie wypływa ona z jeziora, zaraz przy śluzie.

MALOWANY SKLEP

Przy ulicy 1 Maja (a nie 1-go Maja, jak chcą niektóre tabliczki z nazwami ulicy) stoi sklepik z komórkami. Jego szaro-bura ściana od dwóch tygodni jest już kolorowa - fot. 7.

No i tym sposobem mamy kolejne, po schronisku dla zwierząt, naścienne graffiti, które nazwałbym "użytkowym", bo stanowiącym zachętę do odwiedzania placówki. Konkurencja, jeśli wierzyć napisom, "wymięka", bo jest tu "serwis - pełna profeska" itd.

Może nie jest to dzieło najwyższych graffitowych lotów, ale zawsze lepsze od gołej ściany, więc warte pochwalenia.

Co ciekawe, dało jeszcze jeden, niezamierzony raczej efekt.

Oto po drugiej stronie ulicy mamy lokal gastronomiczny, który wyposażony jest w lustrzane szyby i w nich właśnie odbijają się malowidła ze sklepu z komórkami, co wygląda dość zaskakująco i zadziwia przechodniów. I to do tego stopnia, iż sam zerkając na szyby, sądziłem, że te malunki tkwią właśnie w oknach pizzerii - fot. 8.

2005.05.11