Czy zamienianie lokali mieszkalnych na usługowe może grozić katastrofą budowlaną? Do tej pory wydawało się, że nie, bowiem w centrum Szczytna istnieje sporo adaptowanych w ten sposób pomieszczeń.

Parter niezgody

Hałasy o świcie

Pod koniec maja tego roku, mieszkankę bloku przy ul. Odrodzenia, Teresę Szałkowską, odwiedził nowy właściciel mieszkania na parterze. Chciał, by podpisała zgodę na planowaną przez niego inwestycję, polegającą na adaptacji lokalu mieszkalnego na usługowy. Pani Teresa odmówiła, ale pozostali mieszkańcy budynku nie stawiali przeszkód. Spółdzielnia "Odrodzenie", która jest administratorem pomieszczeń, również przychyliła się do wniosku inwestora. Na przełomie września i października zaczął on przerabiać mieszkanie.

Kilka dni później pani Teresa wróciła do Szczytna po dwutygodniowej nieobecności.

- Z samego rana usłyszałam odgłosy prac budowlanych na parterze. Kiedy zeszłam na dół, włosy stanęły mi dęba - relacjonuje Teresa Szałkowska. - Ujrzałam wyburzone ściany nośne i tony gruzu.

Bez pozwolenia

Następnego dnia pani Teresa udała się do starostwa, by dowiedzieć się, czy prace są prowadzone zgodnie z prawem. Tam usłyszała, że w tej sprawie nie wydano jeszcze decyzji i skierowano ją do inspektora nadzoru budowlanego. Pełniący tę funkcję Julian Radawiec również nie wiedział nic o istnieniu dokumentów umożliwiających prowadzenie prac budowlanych w lokalu. Od razu zlecił kontrolę obiektu. Jej wyniki potwierdziły podejrzenia pani Teresy. Inspektorzy nie zastali na miejscu nikogo, kto nadzorowałby prace. Co gorsza, wyszło też na jaw, że właściciel pomieszczenia nie posiada zgody na prowadzenie w nim robót budowlanych. Kontrolerzy stwierdzili naruszenie ściany zewnętrznej od ulicy Odrodzenia i wyburzenie dwóch ścian działowych. W pomieszczeniu, jak oszacowali, znajdowało się 5 ton gruzu. Wobec tego inspektor nakazał natychmiastowe przerwanie prac i odpowiednie zabezpieczenie ubytków w ścianach.

- Blok znajduje się na ruchliwej ulicy i zawsze wyczuwano w nim wstrząsy. Teraz, gdy pod oknami przejeżdżają tiry, stały się one jeszcze mocniejsze. Dlatego boję się, że wszelkie niezgodne z przepisami przeróbki grożą zawaleniem budynku - mówi Teresa Szałkowska. Nie ukrywa przy tym żalu do sąsiadów o to, że zbyt pochopnie, jej zdaniem, wyrazili zgodę na przebudowę lokalu. Oni sami niezbyt chętnie mówią o całej sprawie.

- Jeśli lokal został kupiony legalnie, to jego nabywca może w nim robić co chce. Poza tym na parterze budynku nie da się mieszkać ze względu na bliskie sąsiedztwo ulicy. Wszystkie pomieszczenia tego typu w centrum są przerabiane na sklepy i nie ma w tym nic złego - argumentuje jedna z mieszkanek bloku.

Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Odrodzenie" Krzysztof Krakowski nie widzi zagrożenia dla budynku, ale przyznaje, że inwestor działał niezgodnie z prawem, bo nie miał pozwolenia na przebudowę lokalu.

Popularne adaptacje

Według Teresy Szałkowskiej pozwolenia na przerabianie mieszkań na lokale usługowe są wydawane bez należytej troski o bezpieczeństwo mieszkańców.

Wnioski o nie są składane w Wydziale Architektury i Budownictwa w starostwie. Muszą one zawierać projekt budowlany oraz dokument potwierdzający prawo inwestora do dysponowania nieruchomością.

- Jeżeli projekt jest wykonany przez osobę z uprawnieniami budowlanymi, to taka zgoda zostaje wydana. My nie możemy kwestionować tych uprawnień - mówi Andrzej Puszko, naczelnik Wydziału Architektury i Budownictwa w starostwie.

W Szczytnie takich adaptacji dokonuje się dość często. Z planu zagospodarowania przestrzennego uchwalonego przez Radę Miasta wynika, że partery budynków mieszkalnych mogą służyć działalności handlowo-usługowej, ponieważ w centrum nie ma miejsca na nowe obiekty tego typu. W zasobach SM "Odrodzenie" jest 15 mieszkań przerobionych na lokale usługowe. Większość z nich znajduje się na ulicach Odrodzenia i Polskiej.

Pośpieszny remont

Nowy właściciel przyznaje, że pośpieszył się z remontem i w momencie jego rozpoczęcia nie miał pozwolenia ze starostwa.

- Wszystkie dokumenty mam już jednak złożone i lada dzień pozwolenie uzyskam - mówi.

Na razie jednak musiał przerwać remont, bo 25 października Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał mu wstrzymanie wykonywanych prac oraz zamurowanie podkuć i otworów w ścianach nośnych.

- Jeśli jednak ten pan uzyska zgodę ze starostwa, to będzie mógł kontynuować remont - mówi inspektor Julian Radawiec. - Zrobiliśmy przegląd ścianek u sąsiadów i nie stwierdziliśmy żadnych widocznych pęknięć, więc budynek jest bezpieczny - dodaje.

(łuk)

2004.11.10