Władze szczycieńskiego starostwa ani myślą respektować zaleceń parlamentu. Wydaje się to dziwne, bo zarówno tam, jak i tu rządzi SLD. Przestaje być dziwne, gdy się okaże, że w grę wchodzą pieniądze, a ściślej ograniczenie poborów najwyższym urzędnikom samorządowym.

Prezent dla starosty

Znaleźli sposób

Miły prezent zgotowali szczycieńskiemu staroście jego koleżanki i koledzy z Rady Powiatu. Od Nowego Roku Andrzej Kijewski będzie zarabiał miesięcznie 9528 zł, tj. o 741 zł więcej niż dotychczas. Dzięki temu umocni swoją finansowa pozycję lidera w gronie samorządowców powiatu szczycieńskiego.

Temat podwyżki pensji starosty trafił na posiedzenie Rady Powiatu 14 grudnia w ostatniej chwili.

- Sprawa jest jakby świeża - zagaił przewodniczący rady Krzysztof Mańkowski.

Jej sedno opiera się na odebraniu samorządowym VIP-om prawa do tzw. trzynastek. W tym roku szefom urzędów, ich zastępcom, sekretarzom i skarbnikom przysługiwać będzie tylko połowa regulaminowej nagrody, a od przyszłego roku zostaną jej już całkowicie pozbawieni. Tak zadecydował parlament, uznając, że wysocy urzędnicy samorządowi zarabiają zbyt dużo. W parlamencie rządzi SLD, ale członkowie tej partii (i nie tylko) na szczeblach samorządowych ani myślą bezczynnie godzić się z decyzjami góry. Szybko znaleźli sposób na ominięcie finansowych restrykcji. Najprostsze okazało się podniesienie poborów "poszkodowanym". Miesiąc temu starosta podwyższył je swojemu zastępcy, sekretarzowi i skarbnikowi. Teraz przyszła kolej na niego samego.

Wątpliwości co do takich metod postępowania pojawiły się u Krzysztofa Pawłowicza, radnego Samoobrony, który określił je jako omijanie prawa. Razem z nim od głosu przy uchwalaniu nowych poborów dla starosty wstrzymało się jeszcze trzech radnych. Zdecydowana większość była jednak za.

Podwyżki zbyt pośpieszne

Przykład starostwa idzie do gmin. Podwyżki swoim najbliższym podwładnym przyznali już wójtowie Wielbarka i Jedwabna. Teraz w kolejce czeka miasto Szczytno. Jak już informowaliśmy, decyzję w tej sprawie burmistrz scedował na radnych. Sam jednak nie ma wątpliwości, że ustawa ograniczająca "13" jest niedobra.

- Jest krzywdząca, bo dzieli pracowników na lepszych i gorszych - mówi burmistrz.

Czy spodziewa się, że wzorem powiatu miejscowi radni podniosą mu pobory?

- Nie zabiegam o to - słyszymy w odpowiedzi.

Pikanterii zamieszaniu z "trzynastkami" dodaje zapowiedź złożenia skargi do Trybunału Konstytucyjnego. Przymierzają się do tego organizacje i związki samorządowe. Według opinii prawników jest bardzo prawdopodobne, że Trybunał uchyli ustawę, a wówczas samorządowe VIP-y nie dość, że odzyskają prawo do "trzynastek" to jeszcze zachowają pobory na wyższym pułapie. Zamiast utraty trzynastej pensji, otrzymają ją w podwójnej wysokości.

Przewodniczący Mańkowski zapowiada, że w takiej sytuacji będzie wnioskował o przywrócenie im poprzednich pensji. To wydaje się jednak mało prawdopodobne.

- Żeby zmniejszyć pobory, trzeba by było tym ludziom wypowiedzieć umowę o pracę, a to nie wchodzi w grę - mówi burmistrz Bielinowicz.

Może więc warto byłoby wstrzymać się z podwyżkami do czasu wydania werdyktu przez Trybunał Konstytucyjny?

- Ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi - odpowiadają zgodnie Bielinowicz i Mańkowski.

Niezdrowa atmosfera

Manewry z "trzynastkami" i argumenty o krzywdzie wyrządzanej samorządowym VIP-om bulwersują szeregowych urzędników. Projekt budżetu miasta przewiduje bowiem wzrost funduszu płac w urzędzie zaledwie o 2%, podczas gdy zapowiadany wskaźnik inflacji określa się w budżecie państwa na 3,5%. Zarząd Związku Zawodowego Pracowników Samorządowych przy Urzędzie Miejskim w Szczytnie wystosował protest do Rady Miejskiej, w którym informuje, że realne płace w urzędzie z każdym rokiem są mniejsze. Związkowcy żalą się, że jedyne, co przewiduje budżet, to regulacja płac, zawsze poniżej stopy inflacji. To, jak sygnalizują, wywołuje niezdrową atmosferę i powoduje, że prestiż pracownika samorządowego spada.

Andrzej Olszewski

2004.12.22