Po dwóch latach "przestoju" drgnęło w podszczycieńskiej strefie ekonomicznej. Do sześciu istniejących zakładów dołączył jeszcze jeden, a do końca roku powinno przybyć dalszych dziesięć.

Ruszyło w strefie

Pierwsze elektryczne czajniki zeszły z taśmy produkcyjnej zakładu MPM w Korpelach w połowie grudnia ubr. Rozruch produkcyjny trwał ponad dwa miesiące, bo uroczyście i oficjalnie firma otworzy swe podwoje 1 marca.

Budowę zakładu rozpoczęto 10 września, a zakończono trzy miesiące później. Obecnie produkowane są tu elektryczne, bezprzewodowe czajniki w ośmiu odmianach i termowentylatory. Docelowo zakres oferty będzie szerszy - tak przynajmniej zapowiada Ryszard Konarzewski, pełnomocnik właścicieli firmy, którego zadaniem było wzniesienie obiektu, uruchomienie produkcji i zorganizowanie pracy zakładu.

"Macierzyste" przedsiębiorstwo MPM znajduje się w Milanówku. Istnieje od 12 lat i pokrywa około 15% ogólnokrajowego zapotrzebowania na sprzęt AGD: czajniki, odkurzacze, miksery, roboty kuchenne itp. W Milanówku zatrudnia 280 osób, w Szczytnie, a dokładniej w Korpelach - jak na razie 20. Docelowo, przy produkcji elementów plastikowych i montażu urządzeń powinno znaleźć pracę 50 mieszkańców Szczytna i okolic. Przy rekrutacji zakład korzysta wyłącznie z pośrednictwa Powiatowego Urzędu Pracy i to między innymi powoduje, że Ryszard Konarzewski jest przeświadczony, że z bezrobociem w Szczytnie nie jest tak, jakby to wynikało ze statystyk.

- W krótkim czasie przewinęło się przez zakład około 500 osób i wcale nie było łatwo wyłonić z tego grona niewielką w końcu, ale solidną załogę. Fachowców, którym można by powierzyć choć trochę bardziej odpowiedzialne zadania, praktycznie nie było. A jeśli już ktoś cokolwiek umie, to ceni się znacznie wyżej niż w Warszawie - powiedział "Kurkowi" Ryszard Konarzewski dodając, że wcale nie tak mała liczba "bezrobotnych" pojawiała się w biurze ze skierowaniem z PUP tylko po to, by otrzymać pieczątkę, że pracy dla nich nie ma. W ogóle, pochodzący z Łodzi pełnomocnik firmy MPM zdziwiony jest miejscowym rynkiem, nie tylko pracy. Twierdzi, że ceny, jakie np. oferują miejscowe sklepy czy hurtownie są nawet dwukrotnie wyższe niż na przykład w nieodległym Olsztynie. - Odnoszę wrażenie, że w Szczytnie rzemieślnikom czy handlowcom nie opłaca się zarabiać trochę, chcą od razu dużo, ale tracą klientów.

W nieodległej już przyszłości nie tylko istniejący MPM będzie poszukiwał pracowników.

- Zezwolenia na inwestowanie w szczycieńskiej podstrefie ma dalszych 10 firm - powiedział "Kurkowi" Krzysztof Gąsior, dyrektor spółki zawiadującej warmińsko-mazurską strefą ekonomiczną. - Jeśli chcą zachować ulgi, muszą uruchomić produkcję do końca 2003 roku.

W marcu oczekiwana jest nowelizacja ustawy o strefach ekonomicznych. Niewiadomą stanowią ostateczne ustalenia z UE co do ich losów. W projekcie nowelizowanych przepisów przewiduje się, że ulgi nie będą obowiązywały do 2017 roku, jak zakładano tworząc warmińsko-mazurską strefę, ale krócej. Małe firmy, zatrudniające do 50 osób, będą z ulg korzystały do 2011 roku, średnie (maks. 250 pracowników) - do 2010. Ci, którzy uzyskali zezwolenia na inwestowanie przed 1999 rokiem, mogą uzyskać zwrot 75% poniesionych nakładów inwestycyjnych (w drodze zwolnienia z płacenia podatków). Połowę mają szanse odzyskać ci, którzy "przystąpili" do strefy później, czyli w 2000 roku. Od tego czasu ożywienia gospodarczego w strefie ekonomicznej nie widać.

- Inwestorzy pytają, składają listy intencyjne, ale kontrakty nie są finalizowane. Wszyscy czekają na unijno-polskie porozumienie - mówi Krzysztof Gąsior.

(hab)

2003.02.26