Nie będzie ogródków piwnych na placu Juranda. Zgody nie dał sanepid.

Sanepid postawił weto

Jak informowaliśmy, na niewielkim skrawku placu Juranda miały powstać trzy ogródki piwne, których zadaniem miało być nie tylko serwowanie między innymi pienistego trunku, ale też i dbanie o duchowe rozrywki mieszkańców i turystów. Trzech szczycieńskich przedsiębiorców, którym miasto wydało zezwolenie na uruchomienie tej działalności, deklarowało bowiem, że w obrębie piwiarenek tworzyć się też będzie kultura: koncerty, wystawy itp. Nic z tego, bo pomysł nie spodobał się szczycieńskiemu sanepidowi.

- Ogródki piwne nie mogą być samoistne, lecz ustawiane przy istniejących lokalach gastronomicznych, a poza tym, zgodnie z planem przestrzennego zagospodarowania plac Juranda ma pełnić rolę parkingu, a nie pijalni - uzasadnia odmowną decyzję dyrektor sanepidu Ryszard Kasprzak dodając, że najistotniejsze, bo względy sanitarne, stanowiły podstawę weta w dalszej kolejności. - Przedsiębiorcy deklarowali, że ustawią 30-litrowe pojemniki na wodę i już byłem niemal skłonny się zgodzić, gdy się okazało, że to ma być jeden pojemnik na trzy piwiarenki, a nie osobny dla każdego. To byłoby za mało.

Sanepid natomiast zgodził się na funkcjonowanie pijalni piwa na działce u zbiegu placu Juranda i ul. Kasprowicza, którą pod te potrzeby wydzierżawił właściciel, czyli Bank Spółdzielczy.

- Tam jest podłączona woda do sąsiedniego budynku, a szalet toi-toi też ma ujście do kanalizacji - tłumaczy Ryszard Kasprzak, którego nie raził w tym przypadku fakt, że ten ogródek nie będzie stanowił dodatku do już istniejącego lokalu.

Jak zapewniają przedsiębiorcy, swe podwoje dla smakoszy piwa ów ogródek otworzy już w najbliższą sobotę.

Sanepidowi nie przeszkadza także inna lokalizacja samoistnie istniejącej pijalni piwa - na korcie przy ul. Spacerowej. Przetarg na jej prowadzenie, ogłoszony przez zarządzające kortem miejskie centrum sportu rozstrzygnął się na początku czerwca.

- W tym przypadku prowadzący ma porozumienie z właścicielami pobliskiej restauracji "Zacisze" na korzystanie z ich urządzeń sanitarnych przez klientów ogródka - uzasadnia zgodę dyrektor Kasprzak.

Z ratuszowych wieści wynika, że podłożem negatywnej decyzji sanepidu co do ogródków na placu Juranda był też i sposób "wyłonienia" ich dzierżawców.

- Ktoś komuś coś obiecał, może i tylko po koleżeńsku, ale to nie powód, by wszyscy temu przyklaskiwali - taką opinię dyrektora Kasprzaka zacytował nam jeden z jego kolegów - radnych.

(hab)

2003.06.25