Obok bloku przy ul. Polskiej 20 nie ma pojemników na odpady segregowane. Aby się ich pozbyć, mieszkańcy muszą chodzić na inne, oddalone posesje. To sprawia, że nie wszyscy wywiązują się z obowiązku segregacji, narażając siebie i sąsiadów na płacenie kar.

Segregacja pod górkę
Członkowie wspólnoty z ul. Polskiej 20 żalą się, że choć chcą prowadzić segregację, to nie mają takiej możliwości. Na zdjęciu od lewej: Irena Dobryłko, Barbara Miecznikowska i Iwona Lipka

DALEKO DO POJEMNIKÓW

Od początku tego roku segregacja odpadów jest obowiązkowa. Zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej w Szczytnie, ci, którzy się od tego uchylają, zapłacą dwa razy więcej za odbiór śmieci. Okazuje się jednak, że jeśli nawet mieszkańcy chcą segregować plastik, papier i szkło, to nie zawsze mają taką możliwość. Przykładem jest wspólnota mieszkaniowa z ul. Polskiej 20. Jej blok, w którym znajduje się osiemnaście mieszkań, stoi pomiędzy pocztą a Zespołem Szkół nr 2 i nie przynależy do żadnego większego osiedla. Zapewne z powodu tego „odosobnienia” nie ma przy nim pojemników na odpady segregowane, tzw. dzwonów. To sprawia duży kłopot mieszkańcom. Zarządca budynku, TBS „Jurand” wskazał im, że najbliżej mają do pojemników stojących na terenie posesji przy ul. Polskiej 37, na tyłach restauracji „Niebieski Zaułek”. Żeby tam się dostać, trzeba jednak przejść na drugą stronę ruchliwej ulicy. Inne miejsce, jeszcze bardziej oddalone, to ul. Narońskiego. Jedna i druga lokalizacja nie pasuje mieszkańcom. - Raz w tygodniu wywożę odpady segregowane na inne osiedle. Przez ten czas leżą u mnie w reklamówkach na korytarzu – mówi jeden z członków wspólnoty.

SPÓR O MIEJSCE

Z powodu braku dostępu do pojemników, część mieszkańców nie segreguje śmieci i trudno im się dziwić, biorąc pod uwagę, że to w większości osoby starsze, dla których spacery po mieście z odpadami to poważny problem.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.