Choć od śmieciowej rewolucji minął już rok, mieszkańcy wciąż odkrywają jej nowe aspekty. Ostatnio spotkało to Leszka Rumińskiego ze Szczytna. Mocno się on zdziwił, kiedy firma odbierająca śmieci nie przyjęła od niego worka przeznaczonego na odpady biodegradowalne. Wszystko przez to, że mieszkaniec wrzucił do niego kilka jabłek. - To zupełny absurd – komentuje pan Leszek.

Śmieciowe absurdy

GDZIE WRZUCIĆ JABŁKO?

Leszek Rumiński ze Szczytna, podobnie jak wielu innych mieszkańców miasta, segreguje śmieci. W ubiegłym tygodniu spotkała go z tego powodu niemiła niespodzianka. Podczas pracy w ogrodzie zauważył, że z jabłonki spadło kilka papierówek. - Nie zastanawiając się, wrzuciłem je do brązowego worka przeznaczonego na odpady biodegradowalne. Niestety, pracownicy Remondisu go ode mnie nie odebrali. Tłumaczyli, że nie można tam wrzucać owoców – relacjonuje pan Leszek. Bardzo go to zdziwiło i zirytowało. Zadzwonił więc do siedziby Remondisu w Olsztynie, żeby się dowiedzieć, dlaczego firma nie odebrała worka. - Od pracownika usłyszałem, że jabłka zaliczają się do odpadów biodegradowalnych i w Olsztynie są tak traktowane – mówi mieszkaniec. Po chwili otrzymał kolejny telefon z informacją, że obowiązujące w Szczytnie zasady segregacji są inne. - U nas za śmieci biodegradowalne uważa się tylko trawę i gałęzie. To jakiś absurd – komentuje pan Leszek. Sytuację komplikuje dodatkowo to, że na jednych brązowych workach dostarczanych mieszkańcom jest napisane, że można do nich wrzucać m.in. owoce, na innych – nie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.