Jak co roku, tak i w tym mały tłumek zebrał się w sylwestrową noc wokoło placu Juranda, aby gromadnie powitać Nowy 2008 Rok. Nawet dopisała na tę okoliczność aura, bo przyniosła lekki mróz, jak przystało na zimę i sypnęła śniegiem. Co prawda dość skąpo, ale zawsze to lepiej niż nic. Jak zwykle okolice ratusza należały głównie do młodzieży, więc mało kto czekał cierpliwie na wybicie północy i długo przed jej nastaniem poszczególne osoby uruchamiały własne arsenały środków pirotechnicznych. W końcu jednak nastały pierwsze sekundy raczkującego roczku 2008. Gruchnęły wówczas miejskie ognie, ale jakoś cherlawo, a w dodatku, choć było już po północy, ratuszowe zegary wskazywały zupełnie co innego. Noworoczne fajerwerki nie przypadły do gustu zgromadzonym na placu. - Jakoś mało efektowne są te rakiety - usłyszeliśmy skargę nastoletniego widza. „Kurkowym” zdaniem, i owszem, racom wzlatującym ponad ratuszową wieżę towarzyszył donośny huk oraz silne błyski, ale, niestety, nie malowały one tak fantastycznych wzorów na niebie jak to bywało w poprzednich latach. Mimo to humory placowym sylwestrowiczom dopisywały. W ruch poszły szampany, ten i ów oraz owa wpadali sobie w objęcia, składając wzajemne życzenia - fot. 1.

Sylwestrowy zawód

Sylwestra gromadnie obchodzono także w Pasymiu, pod tamtejszym ratuszem. Jak relacjonowała nam szefowa MOK-u Mariola Szuszkiewicz, wszyscy świetnie bawili się przy dźwiękach muzyki i fajerwerkowej iluminacji, a ponadto zebranym noworoczne życzenia złożył osobiście burmistrz Bernard Mius. Była to pierwsza w historii Pasymia tego typu impreza, zaś efektowne sztuczne ognie rozświetlały pasymskie niebo przeszło 10 minut! Dodajmy, że w Szczytnie ani starosta, ani burmistrz nie pokazali się publicznie.

PS.

Na placu Juranda, choć momentami bawiono się radośnie i chwilami dość głośno, to jednak grzecznie i bez rozrób. Jedynie dwóch młodzieńców podnieconych chwilą wdrapało się na dach kiosku - fot. 2. Nazajutrz Stanisław Kornatowski, który prowadzi ten mały biznes powiedział nam, że dach specjalnie nie ucierpiał, ale został uszkodzony alarm przeciwwłamaniowy.

POWRÓT STRZAŁY PÓŁNOCY

Połączenie kolejowe Szczytno - Pisz do czasu zamknięcia, co nastąpiło 31 stycznia 2007 r. legitymowało się 123-letnią tradycją. Ba, z upływem lat torowisko zostało mocno nadwerężone, dlatego pociąg poruszał się po nim coraz wolniej. U schyłku swojej przeszło stuletniej historii sunął z maksymalną prędkością rzędu 30 - 40 m/godz., zyskawszy prześmiewcze miano „Strzały Północy”. Cóż, nie mogło tak być u progu XXI w., zatem PKP zlikwidowała linię w trosce o bezpieczeństwo pasażerów, dodatkowo tłumacząc, że tych było coraz mniej, więc nie opłacała się eksploatacja składu. Podróżni byli innego zdania. Twierdzili że ów pociąg cieszył się wielkim powodzeniem, zwłaszcza latem, kiedy przewoził setki turystów zmierzających do Rucianego lub do Puszczy Piskiej. No i co? Otóż po niecałym roku, raczej po cichu, bo bez rozgłosu „Strzała Północy” powróciła na swój tor, choć w międzyczasie kolej puściła w dzierżawę budynek piskiej stacji. Teraz jest tam warsztat szklarski. Starając się o dzierżawę budynku dworca, właściciel zakładu nie przypuszczał, że w tak krótkim czasie będzie proszony o wynajęcie jego części i to właśnie kolei. I choć wygląda to jak scenariusz nielichej komedii, PKP, nie zwlekając, wynajęła od szklarza pomieszczenie na kasę biletową!

W Szczytnie na szczęście podobnych problemów ze stacją nie było. Niektóre jej pomieszczenia co prawda wydzierżawiono, ale nigdy nie została ona całkowicie zamknięta. Ciągle pozostaje w rękach PKP nieduża poczekalnia wraz z okienkami kasowymi. Kiedy „Kurek” udał się tam na powitanie reaktywowanej „Strzały Północy” 2 stycznia 2008 r. o godz. 16. 45 zastał tu kilku podróżnych, w tym Macieja i Magdę - fot. 3. Wybierali się oni w podróż do Rucianego, gdzie uczą się w tamtejszym Zespole Szkół Drzewnych i Leśnych. Jak mówią „Kurkowi”, o tym, że uruchomiono pociąg dowiedzieli się od znajomych.

W poczekalni panuje dojmujący chłód i brak tu jakichkolwiek ławek. Młodzi chłopcy siedzą na parapecie okiennym, pod którym znajduje się jedyny grzejnik, ale żeberka są zimne. No i z tego powodu (za oknem jest - 10o C) na szybach drzwi wejściowych zalega gruba warstwa lodu, przez którą nic nie widać. Brrr! ciemnawo tu i nieprzytulnie, więc i tak dziw, że są jeszcze chętni do korzystania z usług firmy PKP Przewozy Regionalne. No, ale wybiła godz. 17.00, zatem na stację wtoczył się zapowiadany przez megafony reaktywowany trójwagonowy skład podążający z Olsztyna. Prowadziła go ta sama żółto-niebieska lokomotywa, która rok temu jechała do Pisza niby ostatni raz - fot. 4.

Z pociągu, tak na oko, wysiadło na naszej stacji około pół setki podróżnych, głównie szkolna młodzież, choć byli też i starsi - fot. 5.

Pośród tych licznych pasażerów wypatrzyliśmy młodą kobietę targającą dwie ciężkie walizki. Na nasze pytanie, jak ocenia swoją podróż nowym składem, wyraziła wielkie zdziwienie.

- Jakim tam nowym, przecież jeżdżę tym pociągiem już od trzech miesięcy.

- No tak - dodaliśmy - ale dopiero od początku roku jedzie on dalej do Pisza.

- Niemożliwe?! - wykrzyknęła.

Okazało się bowiem, że miejscem docelowym jej podróży były Olszyny, następny przystanek za Szczytnem. Będąc przekonana, że pociąg kończy swój bieg w naszym mieście, wysiadła z niego i objuczona bagażami szła ku dworcowi autobusowemu. Jeszcze odwróciła głowę, mając nadzieję, że może zdąży wrócić do pociągu, ale ten akurat ruszał.

No tak, następnym razem nie popełni tego błędu....

WIELKA KONKURENCJA

Kolej na naszych ziemiach nie wróci już chyba nigdy do okresu dawnej świetności. Przyczyną jest konkurencja ze strony przewoźników korzystających z autobusów. Wystarczy pójść na dworzec PKS. Tutaj panuje zupełnie inna atmosfera. Jest tłoczno, gwarno, ale przede wszystkim ciepło. No i stąd rusza w świat około 300 pojazdów w ciągu jednego dnia! Dla uzmysłowienia sobie różnicy między tymi dwoma sposobami podróżowania posłużmy się takim oto obrazkiem - fot. 6.

Na zdjęciu widzimy wielką, poczwórną planszę z naniesionymi kursami autobusów, w górnym prawym rogu na jej tle malutką tabliczkę odjazdów i przyjazdów pociągów ze stacji Szczytno (jest ich osiem). Różnica aż nadto widoczna. W dodatku, jak pisze nam w internetowej korespondencji Wojciech Kowarzyk, kolejarze nie bardzo umieją, bądź nie przykładają się do walki z konkurencją.

Zacytujmy fragment jego listu, który posłuży nam za puentę:

(-) odjazd pociągu do Pisza jest o godz. 17.00, a jedynego autobusu (przez Ruciane) o godz. 16.40. (-) autobus „podbierze” zatem pasażerów kolei, wszak przystanki znajdują się bliżej centrów danych miejscowości niż dworce (Olszyny, Spychowo, Ruciane -Nida), no i za chwilę, nowo reaktywowane połączenie kolejowe okaże się nierentowne.