Ogłuszający ryk podrasowanych silników, swąd palonej gumy i migające różnokolorowymi światłami reflektory maszyny startowej oznajmiły wszem i wobec, iż lotnisko w Szymanach podczas minionego weekendu przeszło we władanie nie samolotów, a naziemnych demonów prędkości.

Szalejąca Gosia

Kolejne już III eliminacje mistrzostw okręgu w wyścigu na dystansie 1/4 mili były imprezą niezwykle widowiskową, a szczególnie warty zainteresowania był pierwszy dzień - zmagania motocykli. Owe dwukołowe potwory osiągały zawrotne prędkości, pokonując dystans 402 m w czasie tylko nieznacznie przekraczającym 10 sekund, rozpędzając się w tak krótkiej chwili do ponad 220 km/godz.

Uzyskiwane przyspieszenia są tak ogromne, iż nawet specjalnie przygotowane samochody, o dużo większej mocy i prędkościach maksymalnych, nie wychodzą z konfrontacji z motorem zwycięsko. Mogliśmy tego doświadczyć podczas specjalnie urządzonego wyścigu opla wsc z suzuki. Czterokołowa bryka widziała tylko rury wydechowe motocykla.

Nasza amazonka

Niespodziewanie gwiazdą imprezy, wszak motocykle to domena mężczyzn, stała się przedstawicielka płci pięknej Małgorzata Balcewicz. Urocza i sympatyczna dziewczyna, rodowita szczytnianka, dosiadała potężną maszynę Suzuki ZXR 600, której masa wielokrotnie przekraczała jej ciężar. Gosia teoretycznie zbyt lekka, aby dociążyć należycie maszynę i tak osiągnęła ogromną prędkość 169 km/godz, uzyskując czas 14,24 sekundy, co w klasie o pojemności do 600 cm3 ujmy jej nie przyniosło.

Motocyklową pasją zaraziła się od chłopaka, od niego kupiła też pierwszy motor. Za rok obiecuje znaczną poprawę czasów, jak również - i tu uwaga - uczestnictwo w popisach jazdy ekstremalnej. A w ogóle to uwielbia mechanikę i taki też obrała kierunek nauki, jest bowiem studentką mechaniki i budowy maszyn na ART w Olsztynie.

Dotychczasowy rekord toru w Szymanach pobił Borys Ujczak osiągając na potężnym suzuki GSX o pojemności 1300 cm3 czas 10,47 sekund (klasa M-4), choć startując w kategorii open wyniku tego już nie powtórzył. Wygrał ją Marek Obrębski z czasem 10,508 na suzuki GSXR 1000.

Jazda ekstremalna

Coś, co odbyło się wkrótce po wyścigach, a na co warto było poczekać, to popisy jazdy ekstremalnej. Zawodnicy dosiadając dość ciężkich, bo ważących 250 - 350 kg motocykli poruszali się jedynie na jednym kole, tak tylnym, jak i przednim. W tej drugiej konkurencji, znacznie trudniejszej od pierwszej rekord wynosi ok. 42 m. Co śmielsi i bardziej zaawansowani w sztuce opanowania motocykli demonstrowali jazdę z nogami na kierownicy, a także pędzili, niczym na złamanie karku, sadowiąc się tyłem do kierunku poruszania się motoru. Do sztuki ekstremalnej jazdy należy także efektowne palenie gum i wykręcanie przy tym bączków.

Uczestnicy tak wyścigów, jak i popisów przygotowywali swoje maszyny niezwykle starannie. Nie tylko pod względem technicznym, ale i wizualnym. Szczególny podziw wzbudzała honda walkyrie.

Marek J. Plitt

2004.07.14