W Szczytnie, choć to już XXI w., a motoryzacja rozwija się na całego, gdyż samochody są relatywnie coraz tańsze (starego malucha na chodzie można kupić za 300 zł), mamy jeszcze ok. 32 km ulic o nawierzchni gruntowej. Na pocieszenie trzeba dodać, że sytuacja z roku na rok nieco się poprawia. Jeśli nowych traktów miejskich nie przybędzie, a co roku choć 1 km zostanie utwardzony, to ho, ho! W 2040 będziemy po Szczytnie jeździć równo i gładko, o ile dożyjemy. I o ile będą wtedy jeszcze samochody, a nie jakieś poduszkowce, czy grawiloty, którym asfalt, czy polbruk do jazdy nie będą potrzebne. Wracając jednak do rzeczywistości i czasów obecnych, „Kurek” chciałby przedstawić Czytelnikom pewne zdjęcie - fot. 1 oraz zadać takie pytanie - cóż to jest za droga?

Ulica Łąkowa

Otoczenie wskazywałoby na jakiś leśny, czy śródłąkowy wiejski trakt. Tymczasem nic bardziej mylnego. To prawdziwa miejska ulica! Ulica Sybiraków, jedna z tych o nawierzchni gruntowej. W czwartek (20 września) wjechał w nią pewien Czytelnik z Bartnej Strony, udając się na cmentarz.

- Wjazd w nią od zawsze był swobodny, ale gdy dojechałem prawie do jej końca, okazało się, że jest ona zamknięta - skarżył się później w redakcji. Wyjazd blokowała ciężarówka oraz koparka, a żaden znak tego wcześniej nie zapowiadał.

- Ileż musiałem nakręcić się kierownicą, aby zawrócić na tym wąskim trakcie - dodał. No ale jakoś się udało i potem, gdy dokonał objazdu, w końcu znalazł się u bram szczycieńskiej nekropolii. Ku jego zdziwieniu, z tej strony ulicy oznakowanie było prawidłowe - fot. 2.

„Kurek” udał się na ul. Sybiraków następnego dnia, w piątek (21 września) i o dziwo, wjechawszy w nią od ul. Bartna Strona, zauważył aż trzy znaki informujące, że ul. Sybiraków jest ślepa - fot. 3.

Robotnicy zaangażowani przy odkrzaczaniu terenu i drążeniu wykopów pod instalację sanitarną twierdzą, że znaki na obu końcach ulicy ustawili już we wtorek!

- Tak to jest - tłumaczyli nam - że jeśli ktoś codziennie jeździ po swoim mieście, to traktuje to już całkiem rutynowo i nie zauważa nowo postawionych znaków. Tak, jak pewien absolwent SP nr 6, o czym za chwilę.

PIESZEMU WARA!

W innej okolicy miasta i poza nim ukończono właśnie modernizację drogi krajowej nr 58, Szczytno - Mrągowo, via Kiejkuty. W wyniku tych prac po prawej stronie (idąc od miasta) ul. Lemańskiej pojawił się chodnik. Jak sama nazwa wskazuje jest to rzecz do chodzenia, czyli przemieszczania się pieszo - fot. 4.

Ale czy na pewno? No tak, zagapiliśmy się, więc cofnijmy się dwa, trzy kroki i jeszcze raz ogarnijmy okolicę nieco szerszym spojrzeniem. Teraz widać dokładnie, że chodzić po tym chodniku nie wolno i wara od niego pieszemu - fot. 5!

Jednak pewien chłopiec (biały otok na fot. 4) podąża nim wbrew przepisom ruchu drogowego. Zagadnięty przez „Kurka” tłumaczył się, że znaku nie zauważył, a tak w ogóle to idzie w kierunku Szkoły Podstawowej nr 6.

PS.

Zakończenie modernizacji, o której wspomniano wyżej, nie oznacza jednak całkowitego zamknięcia zadania na szlaku Szczytno-Mrągowo. W przyszłym roku, jako kolejna część inwestycji, ma ruszyć tak oczekiwana budowa ronda na skrzyżowaniu ul. Poznańskiej, Leyka, Konopnickiej, 1 Maja i Nauczycielskiej. Szczycieński oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zastrzega jednak, że ową inwestycję mogą wyprzeć ważniejsze, związane z przygotowaniami do Euro 2012.

ZNISZCZONE BOISKO

Między ulicą Lemańską a Solidarności rozciąga się wielka przestrzeń nieużytków zwana Kaczymi Dołami. Na części tych gruntów w 1991 r. postawiono Szkołę Podstawową nr 6, od 1993 r. noszącą dumne imię Orła Białego. Otrzymała ona piękną, jak na owe czasy, salę gimnastyczną i nie mniej wspaniałe obiekty sportowe na wolnym powietrzu. Minęło lat 16 i chłopiec z fot. 5 idący po niby-chodniku w towarzystwie „Kurka” zmierza właśnie do kolegów, z którymi umówił się na spotkanie w owych sportowych obiektach.

Zaraz za wielkim budynkiem szkolnym wkraczamy na tereny zielone. Po prawej stronie rozciąga się w ministadion aż z dwoma boiskami do gry w szczypiorniaka, albo piłkę nożną. Kiedyś na skarpach były betonowe siedziska, po których ślad wszelki obecnie zaginął. No, ale to sobie darujmy, bo oto przed nami pojawia się coś, co jakby się uprzeć, można by uznać za schody - fot. 6.

Nie wyglądają one zachęcająco, ale odrobina wysiłku nie zaszkodzi. Trzeba tylko nieco sprytu, dobrego poczucia równowagi i już możemy się wspinać. „Nagrodą” za osiągnięcie szczytu schodów będzie taki oto zgoła niecodzienny widok - fot. 7

Zobaczymy tu drugą tablicę do gry w koszykówkę, ale pozbawioną najważniejszego elementu - obręczy, zatem całkowicie nieużyteczną. Ponadto jakieś zgrupowanie sterczących z ziemi metalowych rurek i walające się tu i ówdzie spore fragmenty kompletnie pordzewiałej siatki ogrodzeniowej.

Są to nędzne resztki boiska koszykarskiego na wolnym powietrzu i ruina kortu tenisowego. Widok wielce przygnębiający.

- Może „Kurek” pomoże i znów będziemy mogli uprawiać tu sporty - mówi pełen nadziei Robert, chłopiec, który tu nas sprowadził.

PS.

Nie mamy dla Roberta dobrych wieści. Szkoła bowiem pragnie pozbyć się części tych sportowych terenów, tj. kortu i boiska do koszykówki, gdyż, jak twierdzi dyrekcja, nie ma odpowiednich sił i środków na ich dozorowanie oraz bieżące utrzymanie. Złożono nawet odpowiednie pismo do miejskich władz w tej sprawie. Co jednak zdecydują pani burmistrz i miejscy radni - na razie nie wiadomo.